Starosta sejneński Piotr Alszko nie poczuwa się do winy. - To nieporozumienie wynikające stąd, że nie zostało ustalone prawo własności do gruntu - tłumaczy zainteresowany.
Piotr Alszko funkcję starosty pełni od kilku dni. Wcześniej utrzymywał się m.in. z gospodarstwa rolnego. Część ziemi, która teraz przysporzyła mu problemów, dzierżawił.
- Pole ma kilkudziesięciu spadkobierców - twierdzi starosta. - Miałem zgodę na jego użytkowanie.
Ale, jak widać, nie od wszystkich. W gronie spadkobierców są bowiem Teresa i Marianna N., które nie zgadzały się na dzierżawę gruntu i wypowiedziały umowę zawartą ze starostą. Ten uznał, że bezskutecznie i, jak wynika z doniesienia złożonego do sejneńskiej policji, w dalszym ciągu użytkował ziemię.
Kobiety zarzuciły więc Alszce, że w tym roku ukradł 15 beli paszy wartej niemal tysiąc złotych i wprowadził w błąd pracowników Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. We wniosku o przyznanie płatności ujął bowiem dzierżawione pole.
Siostry oskarżają starostę również o to, że naraził je na stres i doprowadził do rozstroju zdrowia. Sprawę wyjaśnia prokuratura.
- Nie złamałem prawa - zapewnia Alszko. - Mam nadzieję, że wkrótce to się wyjaśni.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?