Piotr Jankowski zawiesił swoje członkostwo w Platformie Obywatelskiej

Jankowski, jako jedyny członek PO, głosował przeciw projektowi popieranemu przez klub. Po głosowaniu Zbigniew Nikitorowicz, szef miejskiej PO, miał nakazać mu rezygnację z członkostwa w klubie, bo w przeciwnym razie zostanie z niego usunięty za złamanie dyscypliny klubowej.

- Nie rezygnuję z członkostwa w Platformie Obywatelskiej, bo wierzę, że to najwyższy czas by wrócić do jej dobrego, pozytywnego, a przede wszystkim obywatelskiego wizerunku - napisał Jankowski na portalu społecznościowym. - Chcę dalej pracować z radnymi Platformy i kolegami spoza PO nad dobrymi dla miasta projektami. Ale nie wyobrażam sobie pracy pod przewodnictwem człowieka, który zachowuje się w sposób niezgodny nie tylko ze statutem PO, jak i ze standardami normalnych, ludzkich zachowań.

Jak twierdzi Zbigniew Nikitorowicz, w regulaminie klubu nie ma możliwości zawieszenia członkostwa.- Wypowiedzi Jankowskiego nie chcę komentować - mówi. - Jego sprawą zajmą się członkowie klubu na najbliższym spotkaniu.

Na pytanie, czy nie obawia się kryzysu w miejskiej PO, odpowiedział, że klub z pewnością poradzi sobie mając piętnastu radnych. Nawet po odejściu Jankowskiego PO będzie miało większość w 28-osobowej radzie.

- Inicjatywa należy do przewodniczącego. Jeśli się uprze, żeby mnie wykluczyć, to z pewnością do tego doprowadzi - mówi Jankowski. - Ma na to metody.

Dodaje też: - Jako radni, bierzemy odpowiedzialność niekiedy za bardzo trudne decyzje - twierdzi. - Chciałbym, aby przewodniczącemu zależało na tym, byśmy podejmując te decyzje mieli odpowiednią wiedzę i byli do nich przekonani. Póki co, mam wrażenie, że zależy mu tylko na tym, abyśmy zagłosowali tak lub nie, zgodnie z interesem. No właśnie czyim? Naszych wyborców, mieszkańców Białegostoku, Platformy? Coraz częściej miałem wrażenie, że żadnego z tych interesów nie reprezentujemy.

Wniósł do sądu koleżeńskiego skargę na Nikitorowicza.