Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Kowalczyk choruje od 20 lat na stwardnienie rozsiane, a ZUS go "uzdrowił" i zmniejszył mocno rentę

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
– Ucieszyłbym się, gdyby to ZUS miał rację, że nagle wyzdrowiałem. Niestety, tak nie jest –  mówi Piotr Kowalczyk.
– Ucieszyłbym się, gdyby to ZUS miał rację, że nagle wyzdrowiałem. Niestety, tak nie jest – mówi Piotr Kowalczyk.
Suwałki: Do tej pory był rencistą I grupy z prawem do zasiłku opiekuńczego.

Od 20 lat na nieuleczalne stwardnienie rozsiane cierpi 54-letni Piotr Kowalczyk z Zaboryszek w gminie Szypliszki. Do tej pory był rencistą I grupy z prawem do zasiłku opiekuńczego. Teraz oddział Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Białymstoku uznał, że wystarczy mu III grupa inwalidztwa. W rezultacie co miesiąc zamiast 700 zł, dostaje prawie 250 zł mniej.

- To jakieś kpiny - denerwuje się Kowalczyk, który od decyzji właśnie odwołał się do sądu. - Budowali sobie pałace, zarabiają ciężkie pieniądze, a teraz grozi im bankructwo, więc szukają oszczędności. Skoro żyję i nie jeżdżę na wózku inwalidzkim, więc pewnie wyzdrowiałem i tylko symuluję chorobę. Taka jest logika ich rozumowania.

Wyleczył się z niewyleczalnej choroby?!
Stwardnienie rozsiane - chorobę centralnego układu nerwowego, stwierdzono u Kowalczyka przed 20 laty. Już wtedy usłyszał, że w przyszłości może go czekać trwałe inwalidztwo, bo medycyna ciągle jest bezsilna przy tego typu dolegliwościach.

- Bywało różnie - opowiada mężczyzna. - Zdarzały się ostre ataki choroby, później czułem się trochę lepiej. Co nie oznacza, że mogłem samodzielnie funkcjonować. Przyznano mi najpierw rentową "dwójkę", a później już była cały czas "jedynka", właściwie automatycznie przedłużana przez ZUS.
W czerwcu br. Kowalczyka kolejny raz wezwano do ZUS w Białymstoku. Dowiedział się wówczas, że wystarczy mu trzecia grupa inwalidzka. Złożył odwołanie, lecz decyzja została utrzymana w mocy.
- Czyli chyba prawie wyzdrowiałem. Ciekawe, czy nieboszczyka oni też potrafiliby ożywić - kpi Kowalczyk. - Pewnie tak, gdyby zaoszczędzili na tym parę złotych.

Ledwo żywy, ale niech idzie do sądu
Anna Krysiewicz, rzeczniczka białostockiego ZUS, zapewnia, że nikt nie szuka oszczędności kosztem chorych.

- Nie znam tego konkretnego przypadku. Wiem, że stwardnienie rozsiane uchodzi za nieuleczalne. Trudno mi oceniać sprawę. Jeśli ten pan czuje się poszkodowany, powinien odwołać się do sądu - radzi. Kowalczyk to uczynił.

- Mam problemy z chodzeniem, z koordynacją ruchów. Dochodzą do tego zaburzenia mowy. Jak zdarza się kryzys, to bez pomocy bliskich czuję się zupełnie bezradny - twierdzi.
Taka polityka ZUS-u

- Z zawodowego doświadczenia, chociaż nie znam pacjenta, wiem, że po tylu latach choremu raczej nie poprawi się stan zdrowia. Ale ZUS prowadzi od pewnego czasu dziwną politykę - uważa dr Jarosław Kabza, suwalski neurolog. - Trudno to zrozumieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna