Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Kuryło. Jak nie dobiegnie, to dojdzie

Helena Wysocka [email protected]
W czwartek Piotr Kuryło wystartował z Rynku Zygmunta Augusta
W czwartek Piotr Kuryło wystartował z Rynku Zygmunta Augusta Helena Wysocka
Piotr Kuryło z Pruski Wielkiej biegnie do Grecji, by wziąć udział w Spartathlonie. Maratończyk zapowiada, że nie pozwoli nikomu wyprzedzić się po drodze. Wyprawę dedykuje tym, którzy zmagają się z chorobą nowotworową.

W gronie tym jest żona. - Ciągle jej powtarzam, że choroba nie jest tragedią - mówi biegacz. - To tylko pewna przeszkoda, którą trzeba pokonać. Moje życie też było bardzo trudne, ale nie poddaję się. Udowadniam, że mały człowiek, z małej wioski może robić wielkie rzeczy.

W czwartek Kuryło wyruszył w drogę z Rynku Zygmunta Augusta. Do wieczora miał dotrzeć do Korycina, dzisiaj minie Białystok.
- Nie będę sam - zapowiada. - Do granicy ciągle ktoś ma mi towarzyszyć.

Nie obawia się żadnego odcinka drogi. Wprawdzie, po ostatniej kontuzji, ma problemy z nogą, ale uważa, że da sobie radę. Jak nie dobiegnie, to dojdzie do Grecji. A w najgorszym przypadku nie weźmie udziału w maratonie.

- Zawsze biegał z jakąś kontuzją - mówi Izabela Kuryło, żona biegacza. - Jak nie noga, to biodro i tak na okrągło. Czasem było tak, że nie miał siły wstać z kanapy, ale wyruszał w drogę. Taki już jest.

Siedział i ciągle wzdychał

Ma 42 lata i, jak mówi, biega od dziecka. Najpierw ścigał się z bratem po polnych drogach, dla zdrowia. Później zaczął rywalizować z innymi. Największym sukcesem Piotra było zajęcie drugiego miejsca w ultramaratonie z Aten do Sparty. Cztery lata temu zdecydował, że kończy z wyprawami. Wcześniej jednak obiegnie kulę ziemską, by zwrócić uwagę decydentów na ciągłe konflikty zbrojne. 20 tysięcy kilometrów pokonał w 365 dni.

Rok później, by przypomnieć o problemach niepełnosprawnych osób przepłynął kajakiem Wisłę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdy nie fakt, że płynął pod prąd. W ubiegłym roku natomiast, rowerem przejechał z Lizbony do Władywostoku. Chciał Putinowi wręczyć kielnię, by budował pokój, ale nie udało się. Pomógł więc przy remoncie domu rodzinie mieszkającej na Syberii i wrócił do Pruski Wielkiej.

Wiosną tego roku Piotr Kuryło pobiegł znowu. Jak mówił, żona zwolniła go z obietnicy. - A co mi po takim mężu, który siedzi w fotelu i ciągle wzdycha - śmieje się pani Izabela. - Niech spełnia się. Robi to, co lubi.

Kuryło pobiegł na kanonizację papieża Jana Pawła II do Rzymu. A w drodze powrotnej wziął udział w maratonie na Węgrzech. Tam doznał kontuzji, miał zabieg.
- Nic wielkiego się nie stało - uspokaja. - Dam sobie radę, noga jest sprawna. Tyle tylko, że muszę brać jakieś tabletki.

Wróci za 2 miesiące

Tym razem maratończyk biegnie do Grecji, by zmierzyć się z najlepszymi, światowej sławy zawodnikami.

- Mam rachunki do wyrównania - żartuje. - Kilka lat temu zająłem w Grecji dopiero drugie miejsce. Teraz będę najlepszy.

Nim stanie na starcie musi pokonać ponad 2000 kilometrów. Będzie biegł przez Polskę, Słowację Węgry, Rumunię i Bułgarię. Zamierza pokonywać 70-kilometrowe odcinki każdego dnia. W wózku ma najpotrzebniejsze rzeczy. Bagaż waży około 50 kilogramów. Jedzenie będzie kupował po drodze.
- Żona mnie dokarmiła, mam sporo zapasu - śmieje się. - Parę dni wytrzymam bez jedzenia.

Na koszulce i wózku umieścił wizerunek Leonidasa, króla Sparty, który w bitwie pod Termopilami stawił czoło tysiącom Persów. Choć starcie przegrał, udowodnił, że nie można się poddawać. I o tym właśnie chce przypomnieć Piotr Kuryło. Zwłaszcza chorym na nowotwór.

- Ta wyprawa dedykowana jest wszystkim cierpiącym, nie tylko mnie - zastrzega pani Izabela. - Ludzi potrzebujących wsparcia, także duchowego jest bardzo wielu.

Maratończyka pożegnała niewielka grupa augustowian. Wśród nich był burmistrz Kazimierz Kożuchowski. Włodarz podarował Kuryle plecak i koszulkę.
- Trzeba ją prać - żartował. - Ale dasz sobie radę. Wracaj szybko.
Piotr obiecał, że "przyleci" w październiku.

Spartathlon:

Ultramaraton z Aten do Sparty jest organizowany po raz 32. na cześć legendarnego greckiego posłańca Filippidesa, który miał przebiec 246 km, by prosić o pomoc w bitwie przeciwko Persom. W hołdzie temu antycznemu bohaterowi biegacze muszą pokonać trasę maksymalnie w ciągu 36 godzin. W zawodach biorą udział maratończycy z całego świata. Najwięcej jest Japończyków i Niemców. Pierwszy Polak startował w maratonie w 1995 roku i był na mecie szósty. Piotr Kuryło biegł siedem lat temu i zajął wówczas drugie miejsce.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna