- Jestem już mocno zmęczony - mówi. - Jednak tak niewiele zostało, że trudno by było teraz zrezygnować.
Kuryło słynął do tej pory z długodystansowych biegów. M.in. w latach 2010-2011 przemierzył na własnych nogach świat dookoła. W tym roku postanowił podjąć kolejne wyzwanie - przepłynąć Wisłę kajakiem. Ale nie normalnie, lecz pod prąd. Swój wyczyn dedykuje osobom niepełnosprawnym.
Wyruszył z Gdańska miesiąc temu. Jak twierdzi, nie przypuszczał, że będzie aż tak ciężko i że wiślany prąd jest aż tak silny.
- Staram się płynąć jak najbliżej brzegu - opowiada. - Prąd tam jest zwykle nieco słabszy.
Nocuje zazwyczaj w namiocie, który przewozi w kajaku. - Mam dobry śpiwór, więc w nocy nie marznę - dodaje.
W drugim tygodniu wyprawy przeżywał poważny kryzys, ale zacisnął zęby i płynął dalej. Potem zaczął się przyzwyczajać. Po drodze spotkało go wiele przygód. Raz musiał gonić swój własny kajak.
- Była straszliwa śnieżyca - opowiada. - Kajak stał na brzegu. Nagle jednak zsunął się po śniegu do rzeki i zaczął wracać do Gdańska. Pobiegłem, co sił w nogach. Najpierw próbowałem zatrzymać go z barki, która stała na wodzie. Ale się nie udało. Dorwałem kajak dopiero w takiej zatoczce.
Przepłynął już 865 km. Zostało 180. Piotr Kuryło przypuszcza, że zajmie mu to tydzień, a może trochę dłużej. Nie wiadomo, czy uda się dopłynąć do samego źródła Wisły, bo jest ono trudno dostępne. - Dopłynę do tego miejsca, do którego się da - mówi. - Najwyżej trochę kajak przeniosę.
Zamierza też zrobić dzień przerwy na załatwienie ważnych spraw w Augustowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?