Od pięciu dni przebywa pan w Polsce. Co sprowadziło pana do ojczyzny, z trwających od września ubiegłego roku długich wakacji z rodziną na Dominikanie?
Stęskniłem się za Polską. To jest mój kraj i zawsze za nim będę tęsknił. Przyjechałem na dwa tygodnie pozałatwiać pewne sprawy.
To sprawy zawodowe?
Część z nich dotyczy mojej pracy, a właściwie nowych obowiązków. Od niedawna, poza tymi związanymi z organizacją Memoriału Kamili Skolimowskiej, jestem także menadżerem niektórych polskich lekkoatletów. To efekt mojej współpracy z Marcinem Rosengartenem, któremu od niedawna zacząłem pomagać.
Z jakimi lekkoatletami nawiązał pan współpracę i na czym będzie polegać?
Współpraca dotyczy startów lekkoatletów na mityngach w Polsce, jak chociażby na mityngu ORLEN Cup w Łodzi, zaplanowanym na najbliższą sobotę, czy rozpoczynającym się wkrótce ORLEN Copernicus Cup w Toruniu. Organizuję zawodnikom starty, negocjuję kontrakty przed zbliżającymi się zawodami w hali. Współpracuję m.in z Ewą Swobodą, Justyną Święty-Ersetic, Michałem Haratykiem, Marcinem Krukowskim, Natalią Kaczmarek, czy Kajetanem Duszyńskim. To jest cała grupa Marcina Rosengartena. Stworzył mi możliwość sprawdzenia siebie i swoich możliwości w trochę nowej roli, nauczenia się czegoś nowego.
Wracając do życia na Dominikanie. Podoba się tam panu?
Jest fajnie. Uczę się nowego języka, nowej kultury, funkcjonowania w nowym środowisku. Syn chodzi do szkoły, a ja z żoną mamy więcej czasu dla siebie nawzajem. Brakowało nam tego przez ostatnich kilkanaście lat życia w Polsce. Mogę się nacieszyć spokojem, nikt ode mnie niczego nie chce, nie wymaga. Jest dużo więcej luzu, nie ma aż tylu telefonów i meili, co wcześniej. To wszystko pozwala mi odpocząć.
Jak wyglądają koszty życia na Dominikanie w porównaniu z Polską?
Niektóre rzeczy są tańsze, inne droższe. To jest wyspa i niemal wszystko musi zostać na nią dostarczone. Tańsze są na przykład kurczaki, czy jajka, ogólnie produkty spożywcze. Droższy jest natomiast prąd, samochody. Ceny mieszkań, wynajmu nieruchomości są porównywalne do tych w Polsce.
Ma pan plan, żeby kupić mieszkanie na Dominikanie?
Wstępny plan jest, ale co z tego wyjdzie, zobaczymy. Będziemy musieli podjąć decyzję, czy chcemy tam zostać ostatecznie. Na razie do takiej decyzji jeszcze daleka droga. Sprawdzamy pod każdym względem, czy będziemy chcieli zamieszkać na stałe na Dominikanie. Wszystko trzeba dokładnie przemyśleć.
Jak mniej więcej wygląda teraz dzień Piotra Małachowskiego z dala od Polski?
Śniadanie, odprowadzamy syna do szkoły, potem jest trochę spraw do załatwienia przy komputerze, w związku z moimi obowiązkami wynikającymi z pracy zdalnej. Z żoną mamy czas pójść na spacer, na zakupy, uczymy się języka hiszpańskiego. Życie wygląda ogólnie podobnie do tego w Polsce, tyle, że nie ma aż takiego pędu. Nikomu się nie spieszy, wiele rzeczy robi się o wiele wolniej. Udało się nam już także trochę zwiedzić Dominikanę, cały czas próbujemy się dowiadywać czegoś nowego o kraju i poznawać jej nowe zakątki.
Pana żona prowadzi w Polsce salon kosmetyczny, częściej wraca do kraju?
Żona przylatuje do Polski raz na dwa miesiące. Pewne rzeczy musi na bieżąco kontrolować, ulepszać.
Na Dominikanie dba pan o kondycję fizyczną po zakończeniu sportowej kariery?
Oczywiście, że tak. Trenuję z żoną raz dziennie, czasami pobiegam też z synem. Poza tym siłownia, stretching.
Jak w porównaniu do polskiego jedzenia wypada te na Dominikanie?
Nie ma smaczniejszego jedzenia niż polskie. Tęsknię za nim, ale na szczęście znaleźliśmy tam polską knajpę i raz na jakiś czas do niej jedziemy, żeby zjeść chociażby pierogi lub inne polskie potrawy.
Są plany, że zostanie pan z rodziną na Dominikanie na znacznie dłużej?
Na pewno będziemy tam przebywać jeszcze przez co najmniej półtora roku. Nie wiem jak długo taki styl życia będzie mi odpowiadał, ale na razie jest naprawdę fajnie.
Rozmawiał Zbigniew Czyż