PiS: Ugoda z Eiffage jest sprawą prezydenta Truskolaskiego (zdjęcia, wideo)

Rada Miasta Białystok nie chciała zajmować się w poniedziałek ewentualną ugodą między Białymstokiem a konsorcjum Eiffage, które budowało Stadion Miejski. Teraz jej przewodniczący ma siedem dni na ustalenie terminu sesji.

Półtora roku temu Sąd Apelacyjny w Białymstoku przyznał miastu 100 mln zł odszkodowania, ale spółka złożyła kasację do Sądu Najwyższego. W styczniu tego roku (na wniosek obu stron) postępowanie zostało zawieszone na 3 miesiące, ale dotychczas nie ruszyło. Teraz okazało się, że pierwszy budowniczy stadionu - konsorcjum Eiffage zaproponował miastu ugodę. Firma chce do końca października 2018 r. zapłacić 80 mln zł (o 40 mln zł mniej, niż nakazywał wyrok).

Prezydent Tadeusz Truskolaski liczył, że radni przyjmą stanowisko, w którym uznają zasadność ugody. Jak napisał w projekcie dokumentu, pozwoli to m.in.: uniknąć kosztów długich postępowań sądowych i egzekucyjnych, które trzeba będzie prowadzić także we Francji.

Sprawa nie trafiła pod obrady, bo 16 radnych PiS przegłosowało 11 radnych (PO, Klubu Truskolaskiego i Lewicy).

Przeczytaj też Kobiety zaatakowały policjantów w Hajnówce. "Rzuciła się na mnie drapiąc klatkę piersiową"

- Przykro, że rada odrzuciła mój wniosek, choć dotychczas 19 razy przyjmowała stanowiska w różnych sprawach. Od budowy Via Carpatii, przez wezwanie do budowy hali widowiskowo-sportowej czy połączenia kolejowe z Warszawą, po działania przeciwpowodziowe. Cóż, brak stanowiska, to też stanowisko. Skoro mam decydować to żądam zwołania sesji nadzwyczajnej w sprawie ewentualnej ugody z Eiffage - oznajmił Tadeusz Truskolaski.

- Radni z komisji budżetu i finansów o propozycji prezydenta dowiedzieli się dopiero kilka dni temu. Chciałem, żeby ta sprawa była omawiana na komisji dwukrotnie, ale na żadnej nie było ani prezydenta, ani jego zastępców, a jedynie skarbnik miasta - ripostował szef komisji budżetu i finansów Tomasz Madras z PiS.

Dodał, że miasto wygrało od Eiffage 120 mln zł, a w przy ugodzie dostanie tylko 80.

- Różnica jest poważna, bo sięga 40 milionów. W tym wypadku, mówienie, że lepszy wróbel w garści niż skowronek na dachu jest niestosowne. Najpierw musimy poznać odpowiedzi na pytania, które zadała komisja oraz radny Krzysztof Stawnicki w swojej interpelacji. Wtedy zdecydujemy - zapewnił Madras.

Szczegółów pytań komisji przewodniczący nie ujawnił. Wiemy natomiast, że radny Stawnicki chciał wiedzieć m.in., kiedy Eiffage złożyła skargi kasacyjne oraz czy zakładanie, że Sąd Najwyższy nie przyzna miastu odszkodowania nie jest błędem i „nie ociera się o działania na niekorzyść interesu publicznego”.

- Ja już zdecydowałem. Jeśli rada się zgodzi, zawrzemy ugodę. Jeśli nie, poczekamy na wyrok Sądu Najwyższego. Chciałem o tej sprawie rozmawiać na sesji, bo uważałem, że informację o stanie procesu z Eiffage powinni poznać wszyscy radni, a nie tylko członkowie komisji - konkludował prezydent Truskolaski.

Podkreślił, że miastem zarządzają dwa organy: prezydent i rada miasta, więc odpowiedzialność powinna być solidarna. Zapewnił też, że świetnie wie, co zrobiliby radni PiS, gdyby zawarł taką ugodę samodzielnie.

- Nie trzeba w tej kwestii chodzić do wróżki. Kwota jest bardzo poważna, a radni składali na mnie zawiadomienia w prokuraturze w bardziej błahych sprawach - dodał Tadeusz Truskolaski.