Trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot znów postawił na bardzo ofensywny wariant taktyczny z trzema napastnikami. Z tym, że pauzującego za kartki Fedora Cernycha zastąpił Bartosz Bida, który miał stwarzać zagrożenie pod wrocławską bramką wraz z Michałem Żyro i Jesusem Imazem.
- Uznaliśmy, że dobrze to funkcjonowało i nie chcemy tego zmieniać - powiedział przed kamerami Canal + Sport trener Jagi.
Do zmian doszło też w obronie. Za kartkowicza Błażeja Augustyna w podstawowej jedenastce wybiegł Israel Puerto, który odpokutował karę za czerwony kwitek, a na lewej flance od pierwszej minuty pojawił się Bojan Nastić. Wreszcie na ławce rezerwowych zasiadł Michał Nalepa, który stracił miejsce na rzecz Martina Pospisila.
Chociaż obie drużyny miały sporą siłę ognia, bo w Śląsku gra przecież czołowy snajper ekstraklasy Erik Exposito, to pierwsze fragmenty potyczki były zaskakująco spokojne. Wrocławianie i białostoczanie bardzo przykładali się do gry obronnej i pod bramkami rzadko dochodziło do spięć.
Niestety, w końcówce pierwszej połowy coś się popsuło w grze Jagi. Coraz mniej było dokładności, za to coraz więcej fauli. Puerto wyeliminował z gry Mateusza Praszelika zagraniem, za które dostał żółtą kartkę, a równie dobrze mógł zobaczyć czerwoną. Żółte kartoniki zobaczyli też Bartosze - Kwiecień i Bida.
Śląsk zaczął uzyskiwać przewagę. Xavier Dziekoński w świetnym stylu obronił uderzenie z rzutu wolnego Exposito, ale w doliczonym czasie gry nie powstrzymał hiszpańskiego snajpera. Golkiper gości nie wyszedł do zagranej w pole bramkowe piłki, Kwiecień nie upilnował rywala i złamał linię spalonego, no i doszło do nieszczęścia.
W drugiej połowie obraz gry zmienił się. Jagiellończycy zdominowali rywali, którzy mieli kłopoty z opuszczeniem własnej połowy, a często nawet pola karnego. Żółto-Czerwoni szybko odbierali im piłkę i stwarzali groźne sytuacje. Udało się strzelić jednego gola, po ładnym, płaskim strzale Tomasa Prikryla, ale trafić powinni też: Bida, Imaz, Kwiecień, czy Bojan Nastić.
Zamiast gola dla naszego zespołu, padła bramka dla wrocławian. Adrian Łyszczarz wyskoczył do dośrodkowania wyżej niż Nastić i pokonał Dziekońskiego. Była 82. minuta i wydawało się, że białostoczanie poniosą niezasłużoną porażkę.
Podobnie, jak w starciu z Piastem, Żółto-Czerwoni nie załamali się i grali do końca, stając się bohaterami ostatniej akcji. Z lewej strony precyzyjnie dośrodkował Nastić, a Imaz głową posłał piłkę do siatki.
- W pierwszej połowie nie zagraliśmy najlepiej, ale Śląsk też nie pokazał, poza golem, za wiele. W drugiej połowie pokazaliśmy charakter i wolę walki. Zaprezentowaliśmy się z bardzo dobrej strony, wykreowaliśmy sobie wiele sytuacji i mogliśmy wygrać. Udało się zgarnąć punkt - podsumował spotkanie Imaz, cytowany przez klubowe media Jagiellonii.
W rozgrywkach PKO Ekstraklasy nastąpi teraz przerwa reprezentacyjna, a kolejny mecz nasz zespół rozegra 20 listopada (sobota) u siebie z Wisłą Kraków.
WYNIK
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 2:2 (1:0). Bramki: 1:0 - Expósito (45), 1:1 - Prikryl (54), 2:1 - Łyszczarz (82), 2:2 - Imaz (90).
Żółte kartki: Golla - Puerto, Kwiecień, Bida.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 7723.
Śląsk: Szromnik - Lewkot, Golla, Verdasca, Janasik, Makowski (67. Schwarz), Mączyński, Pich (67. Łyszczarz), Praszelik (32. Zylla), García, Expósito.
Jagiellonia: Dziekoński - Kwiecień, Puerto, Țîru (45. Pazdan), Prikryl, Pospisil, Romanczuk, Nastić, Bida (76. Tabiś), Żyro (76. Trubeha), Imaz.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?