PKS pokaże jak to jest

Czy deklaracje te są prawdziwe, okaże się już w sobotę. Rada Nadzorcza suwalskiego PKS-u będzie wyłaniać nowego prezesa. Jeszcze wczoraj skład rady był taki sam, jak za czasów PiS-u. Ale do jutra wiele się może zmienić.
Nadzorujące suwalską firmę Ministerstwo Skarbu Państwa ogłosiło wyniki wstępnej selekcji na członków rady nadzorczej PKS w Suwałkach. Na liście jest aż 15 osób (a potrzebne są trzy). Wśród nich są m.in. Janusz Krzyżewski, były marszałek województwa, obecny prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej oraz Jerzy Mioduszewski, były szef agencji "Ares". Zarówno jeden, jak i drugi kojarzeni są z lewicą.
Do wczoraj do konkursu zgłosił się tylko jeden kandydat - obecny prezes firmy Krzysztof Bargłowski.
- Nie ja będę decydował o tym, czy dalej pozostanę na stanowisku - ucina wszelkie spekulacje w tej sprawie.
Niewykluczone jest jednak, że konkurs może w ogóle się nie odbyć. Ministerstwo zakwestionowało bowiem niektóre z warunków, jakie powinien spełniać przyszły prezes. Chodzi o wykształcenie. Zdaniem ministerstwa, szef firmy nie musi być specjalistą w tej branży. Powinny wystarczyć skończone studia wyższe.
Politycy PO na temat suwalskiego PKS-u nie chcą się wypowiadać. - Nie ja podejmuję decyzje kadrowe - mówi Cezary Cieślukowski, lider suwalskich struktur partii.
Niedawno Cieślukowski został przewodniczącym rady nadzorczej agencji "Ares". Nie jest jednak przekonany, czy zmiany kadrowe w zarządzie tej instytucji są niezbędne.
- Nie wyrobiłem sobie jeszcze jednoznacznego stanowiska - twierdzi.
Trudno było też wczoraj ustalić, czy PO planuje kadrowe trzęsienie ziemi w Suwalskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Wcześniej była mowa, że cały zarząd zostanie wymieniony. W tej sprawie zapadła jednak kompletna cisza.