Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKS. Zastępca dużo kosztuje

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Marszałka (drugi z prawej) z prezesem Cieślikiem (w środku) i zastępcą Tumialisem (z lewej) łączy to, że są z PO.
Marszałka (drugi z prawej) z prezesem Cieślikiem (w środku) i zastępcą Tumialisem (z lewej) łączy to, że są z PO. Archiwum
Działacze związkowi uważają, że zatrudnianie wiceprezesa w suwalskim PKS, to niepotrzebne wyrzucanie pieniędzy. Marszałek województwa ma jednak inne zdanie na ten temat.

Czy znowu będzie wojna?

Czy znowu będzie wojna?

Przed objęciem stanowiska przez L. Cieślika w PKS trwała niemal regularna wojna między związkowcami a kierownictwem. Nowy prezes sytuację jednak uspokoił. Związkowcy zaczęli znowu protestować, gdy marszałek powołał wiceprezesa. Potem do ostrego sporu doszło wokół ełckiej bazy PKS. Tamtejszy kierownik dwukrotnie podjął kontrowersyjne decyzje.

Za pierwszym razem wysłał pracowników bez uprawnień na remont dachu. Za drugim - kierowcę w trasę do Suwałk zdezelowanym autobusem. Państwowa Inspekcja Pracy wypisała mu mandaty. Ale konsekwencji służbowych nie poniósł. Pracę stracił natomiast kierowca, który jechał zdezelowanym autobusem i jako związkowiec krytykował swojego kierownika. Prezes Cieślik nie przedłużył mu umowy, twierdząc że PKS-u nie stać na zatrudnianie zbyt wielu kierowców.

Związkowcy zapowiadają, że jeśli władze wojewódzkie, któremu PKS podlega, nie zrobią porządku z tą sprawą, mogą proklamować nawet strajk.

- Strata finansowa naszej firmy za ubiegły rok, to w przybliżeniu równowartość rocznych zarobków wiceprezesa - argumentują. - A to stanowisko jest polityczną synekurą.

Radził sobie bez zastępcy

W grudniu 2011 roku należący do PO marszałek Jarosław Dworzański powołał na stanowisko prezesa PKS innego działacza tej samej partii, byłego burmistrza Augustowa i byłego posła Leszka Cieślika. Mówiło się wówczas jednak, że znajdującą się w trudnej sytuacji finansowej spółką będzie on zarządzał jednoosobowo. I Cieślik dobrze sobie radził.

Ale w lipcu 2012 r. wojewódzkie władze dodały mu zastępcę. Stał się nim Krzysztof Tumialis, radny PO i działacz tej partii. Żadnego konkursu na to stanowisko nie było, bo nie ma takich wymogów.

- Osoba z dobrym wykształceniem i odpowiednim doświadczeniem - przekonywał wówczas prezes Cieślik. - To właśnie za nim przemawia, a nie legitymacja partyjna.

Jan Kwasowski, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku, twierdził z kolei, że w statucie firmy stanowisko zastępcy jest zapisane. Należy więc je obsadzić. Tumialis, to poza tym bardzo dobry kandydat, a jego przynależność partyjna nie ma znaczenia.

Związkowcy szybko obliczyli, że utrzymanie wiceprezesa będzie kosztowało PKS około 120 tys. zł rocznie.

- Zatrudniamy coraz mniej ludzi i tylko prezesów nam nie ubywa - komentował przewodniczący największego związku zawodowego Jarosław Żaborowski.

Potem jednak sprawa przycichła. - To nie znaczy, że pracy szefostwa naszej firmy się nie przyglądaliśmy - dodaje Żaborowski.

W czerwcu tego roku związkowcy zwrócili się do marszałka Dworzańskiego o odwołanie wiceprezesa Tumialisa. Twierdzili, że większość pracowników nawet go nie kojarzy i jego stanowisko jest zbędne. Tym bardziej, że w PKS pracuje jeszcze dwóch dyrektorów.

- Na wiceprezesa nas stać, a na podwyżki dla szeregowych pracowników, czego nie było od niepamiętnych czasów, już nie - dodają związkowcy.

Sprawę stawiali potem jeszcze na posiedzeniu rady nadzorczej spółki. Niczego jednak nie wskórali. Marszałek na ich wystąpienie do tej pory nie odpowiedział.
- Tej kwestii nie odpuścimy, bo działamy dla dobra firmy - twierdzą związkowcy. - Rozpoczniemy więc procedurę sporu zbiorowego. I choć tego nie chcemy, może to się skończyć nawet strajkiem.

Stać nas na wiceprezesa

Marszałek Dworzański uważa tymczasem, że powodu do interwencji nie ma. Statut przewiduje zarząd dwuosobowy i tak ma pozostać.

- Zastępca jest mi bardzo potrzebny - tłumaczy z kolei prezes Cieślik. - Tej pracy naprawdę mamy dużo. A pan Tumialis dobrze sobie radzi. Nie widzę więc powodu, by się z nim rozstawać.
Cieślik zapewnia, że spółkę stać na wiceprezesa.

- Jesteśmy w nie najgorszej kondycji, przymierzamy się do kupna nowych autobusów - dodaje.

L. Cieślik nie sądzi, by związki zawodowe zostały powołane do kształtowania polityki kadrowej w firmie.

- Czasami niektórym osobom mylą się kompetencje - twierdzi.

Związkowcy broni jednak nie składają. Do końca września czekają na oficjalną odpowiedź marszałka. Potem podejmą dalsze decyzje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna