Płaska. Ataku na wójta i prowokacji nie było

- Najbardziej boli to, że urzędnicy, zamiast pracować, tracili czas i pieniądze podatników na proces - komentuje oskarżony Piotr Czaban.

Orzeczenie nie jest prawomocne.

W ubiegłym roku, jak informowaliśmy, wójt Płaskiej Wiesław Gołaszewski pozwał swoją gminę do sądu. Stwierdził bowiem, że radni niezasadnie obniżyli mu wynagrodzenie. Po naszej publikacji sprawą zainteresowała się ekipa TVN24. Dziennikarz tej stacji próbował dociec, co czuje włodarz, który pozywa swoją gminę.

Gołaszewski udzielił ogólnej, krótkiej wypowiedzi, ale ta nie zadowoliła Czabana, który chciał mieć konkrety. Problem w tym, że wójt nie zamierzał już z nim rozmawiać. Ostatecznie nagranie wyglądało tak, że wójt przemieszczał się po urzędzie, a telewizyjna ekipa chodziła za nim. W ten sposób panowie dotarli do szkoły, w której odbywało się spotkanie. Dziennikarze opuścili pomieszczenie po tym, jak poprosili ich o to uczestniczący w rozmowach ludzie.

Kilka dni później władze gminy zawiadomiły organy ścigania, że w urzędzie doszło do prowokacji i "ordynarnego ataku" przez członków telewizyjnej ekipy. Sprawa znalazła swój finał w augustowskim sądzie, a ten właśnie uniewinnił dziennikarza od zarzutu. Uznał bowiem, że zarzuty są bezpodstawne.