Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płaska. Każde użądlenie może skończyć się dla niej tragicznie. Ale władze gminy nie reagują.

Tomasz Kubaszewski [email protected]
sxc.hu
Nie może wyjść z domu, bo jest uczulona na użądlenia.

Mimo obietnic, nikogo z urzędu tu u mnie nie było - żali się mieszkanka Płaskiej. - A pszczoły jak w koło fruwały, tak fruwają.

O trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się niedowidząca kobieta pisaliśmy w ubiegłym miesiącu. 10 uli sąsiad ustawił niemal przy jej posesji.

- Nie mogę wyjść na podwórze, pszczoły są niemal wszędzie - opowiada. - A nawet jedno ugryzienie może zakończyć się dla mnie bardzo źle, bo jestem na to uczulona.

Mieszkanka Płaskiej interweniowała już w ubiegłym roku. Sąsiad uli nie przesunął w inne miejsce, ale zainstalował przy nich 3-metrową siatkę. Zdaniem kobiety, nic to nie dało.

Kiedy o sprawie pisaliśmy pierwszy raz, sekretarz gminy obiecał, że wyśle na miejsce urzędnika. Czy był, a jedynie nie rozmawiał z kobietą, nie wiadomo. W piątek nie udało nam się z sekretarzem skontaktować. Nie odpowiedział też na pytanie zadane drogą mailową.

W Polsce, w przeciwieństwie do takich krajów jak Belgia, nie ma przepisów dotyczących minimalnej odległości uli od domów. Istnieje jednak prawo zwyczajowe, honorowane zwykle przez sądy. Mówi się tam, że ule od granicy działki sąsiada powinno dzielić przynajmniej 10 metrów. Jeśli z jakichś powodu nie jest to możliwe, trzeba postawić jakąś przeszkodę dla pszczół, o minimum 3-metrowej wysokości. To mogą być parkan, mur, żywopłot. Takie same zalecenia zawiera Kodeks Dobrej Praktyki Produkcyjnej w Pszczelarstwie. Można tam również wyczytać, że jeśli ktoś chce hodować te owady w pobliżu ludzkich siedlisk, powinien wybierać takie pszczoły, które charakteryzuje obniżony poziom agresywności.

Konkretne zapisy mogą też zawierać gminne regulaminy utrzymania czystości i porządku. Np. w Gościnie odległość uli od granicy sąsiedniej działki określono na 30 m.

W Płaskiej kwestii pszczół nie porusza się w ogóle. Ale w regulaminie znalazło się zdanie, że "utrzymanie zwierząt nie może stanowić zagrożenia lub uciążliwości dla ludzi". Sytuacja mieszkanki, która nie może wyjść na podwórze jak najbardziej temu zapisowi odpowiada.
Wiesław Gołaszewski, wójt gminy, który do tej pory tą sprawą się nie zajmował, obiecał nam, że wszystkiemu dzisiaj dokładnie się przyjrzy.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna