Teraz wszyscy tu kpią nazywając nas Bin Ladenami - narzekają Cecylia i Franciszek Andzulewiczowie ze wsi Surminy.
To właśnie pan Franciszek był oskarżony o szykowanie zamachu na prezydenta Komorowskiego. Na szczęście pan Andzulewicz nie jest już oskarżany o terroryzm.
Sponiewierał nam życie
Prokuratura z Olecka umorzyła dochodzenie, uzasadniając decyzję "brakiem danych uzasadniających popełnienie przestępstwa".
Spokojni mieszkańcy Surmin chcą zapomnieć o horrorze, jaki jesienią ub. roku zgotował im donosiciel-mitoman, miejscowy inkasent z elektrowni. Na dom Andzulewiczów spadła seria rewizji i przesłuchań. Szukano broni, a sprawa "terrorysty" ze wsi pod Baniami Mazurskimi poruszyła całą Polskę.
- Przeżyliśmy straszne chwile. Ten mściwy człowiek sponiewierał nam życie. Ze zwyczajnej rozmowy i żartu zrobił wstyd na cały kraj - opowiada o akcji policyjnej rozżalona pani Cecylia.
- Ten inkasent był w naszym domu i zacytowałem mu tylko hasło, które widziałem na ekranie telewizora: "Komorowski obiecał, że wycofa wojsko z Afganistanu. Nie dotrzymał słowa". Od siebie dodałem: "To co, zabić?". Ten człowiek natychmiast poleciał na policję i stałem się niemal jak Bin Laden - opowiada pan Franciszek.
Terroryzm wyssany z palca
Organy ścigania z nadzwyczajną gorliwością zajęły się "terrorystą" z Surmin.
- To postępowanie w kierunku podżegania do zamachu na głowę państwa, czyli zbrodni zagrożonej karą od 12 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocia - potwierdzał wówczas fakty Mieczysław Orzechowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
Cała sprawa okazała się wyssaną z palca plotkarskiego inkasenta. Ale i tak prowadzono dochodzenie.
- Była konfrontacja, a on oko w oko łgał jak najęty. Złożyłem więc doniesienie na policję. Domagałem się wycofania oszczerstw i wpłaty zadośćuczynienia na Dom Dziecka - mówi 66-letni pan Franciszek.
Ta sprawa też została umorzona. Swoje odcierpiał też syn Andzulewiczów Jarosław. Był on wówczas na misji w Afganistanie i musiał się długo tłumaczyć przed dowództwem za swojego ojca.
Inkasent z Bań Mazurskich skazany na banicję
Sukcesem zakończyła się natomiast akcja usunięcia wścibskiego inkasenta z terenu gminy Banie Mazurskie. Nie tylko Andzulewiczowie, ale i inni mieszkańcy tej gminy doświadczyli na własnej skórze namolności inkasenta.
- To zły człowiek. Też go pognałem z domu, gdy wmawiał mi kradzież prądu. Podpadł już niejednemu spokojnemu człowiekowi - mówił nam wówczas Jan Sobuta, ówczesny wójt.
Plotkarski pracownik zakładu energetycznego ma teraz pod opieką inny teren.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?