Jest najmłodszy spośród czworga rodzeństwa. Ale, jak mówi, ulgi z tego powodu nie miał żadnej. Dzieci miały bowiem obowiązek pomagania w gospodarstwie.
- Kosiliśmy zboże, kopaliśmy ziemniaki, sadziliśmy tytoń - wspomina. - Szczególnie dużo pracy było podczas wakacji. Pewnie dlatego z niecierpliwością czekałem na rozpoczęcie roku szkolnego. Bardzo lubiłem się uczyć i, trzeba przyznać, były tego efekty.
W wolnej chwili najczęściej bawił się w chowanego. Latem wiele czasu, wraz z kolegami spędzał nad pobliską rzeką. Lubił też jeździć na nartach, które... sam zrobił.
- Rodzice nas nie rozpieszczali - dodaje. - Nie mieliśmy rowerów, ani motocykli.
Nie byli też zbyt surowi. Właściwie tylko raz mały Kazio dostał od taty klapsa, kiedy w szkole wytłukł szybę. Ale też, co podkreśla, z ojcowskim słowem nie można było dyskutować. Jak nie pozwalał iść na zabawę, to nikt nie ośmielił się tej decyzji podważać.
- To były bardzo fajne czasy, choć żyliśmy skromnie - dodaje. - Pamiętam, jak czekaliśmy na powrót mamy z miasta. Przywoziła wtedy chleb z makiem i landrynki. Dla nas to były wielkie przysmaki.
Był taki czas, kiedy w rodzinnym domu zbierało się połowę wsi. A działo się tak wtedy, gdy ojciec kupił radio. - Przychodzili sąsiedzi, żeby posłuchać wiadomości - śmieje się inspektor.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zobacz co się wydarzyło w Suwałkach.Kliknij na mmsuwalki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?