Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po list z sądu w szczere pole. InPost i PGP nie radzą sobie z korespondencją

Andrzej Zdanowicz [email protected]
Właśnie w tym sklepie we wsi Barszczewo wszyscy mieszkańcy gminy Choroszcz muszą szukać nieodebranych listów z sądu. Dotrzeć tu mogą tylko własnym autem, bo autobusy do tego miejsca nie dojeżdżają. To tylko jeden z przykładów utrudnień związanych z usługami spółki obsługującej korespondencję sądową.
Właśnie w tym sklepie we wsi Barszczewo wszyscy mieszkańcy gminy Choroszcz muszą szukać nieodebranych listów z sądu. Dotrzeć tu mogą tylko własnym autem, bo autobusy do tego miejsca nie dojeżdżają. To tylko jeden z przykładów utrudnień związanych z usługami spółki obsługującej korespondencję sądową. Andrzej Zgiet
Trudno znaleźć punkty, w których można odebrać listy, a na obrzeżach miast i w gminach jest ich za mało.

Listy z sądu trafiają do adresatów zbyt późno, doręczyciele i pracownicy punktów awizacyjnych nie potrafią obsługiwać takiej korespondencji. Źle wypełniają awizo i potwierdzenia odbioru. Poza tym trudno znaleźć punkty, w których można odebrać listy, a na obrzeżach miast i w gminach jest ich za mało.

To tylko część krytycznych uwag dotyczących Polskiej Grupy Pocztowej i InPost, które od 1 stycznia obsługują korespondencję sądową i prokuratorską. Na ich usługi skarżą się sądy, prokuratury i nasi Czytelnicy.

- Doręczyciel zapomniał zostawić mi awizo. O tym, że powinnam dostać list z sądu dowiedziałam się od rodziny, która również bierze udział w sprawie sądowej - mówi pani Anna z Białegostoku. - Chodziło o bardzo ważne dokumenty, a ja musiałam na parę dni przed rozprawą ustalać, gdzie jest mój list. Dopiero po awanturze, listonosz przyniósł mi przesyłkę.

Pan Marek z osiedla Dziesięciny, pomimo że cały dzień w domu czekał na list, znalazł w swojej skrzynce awizo z informacją, że odebrać go można w punkcie przy ul. Gajowej, dokładnego adresu nie podano.

- Urząd pocztowy można znaleźć bez problemu - mówi pan Marek. - Natomiast punkt awizacyjny może być wszędzie: w kiosku, w sklepie i nie ma oznaczeń.
Nasi Czytelnicy kilkakrotnie dzwonili do InPost zanim udało im się uzyskać informacje o swych listach.

- Gdyby podobna sytuacja przytrafiła się osobie starszej i mniej zorientowanej, to nie wiem, czy by sobie poradziła - mówi pan Marek.
Takich przypadków jest więcej.

- Przeprowadzamy kontrolę punktów awizacyjnych umiejscowionych poza miastami, w których mieszczą się siedziby sądów - mówi Przemysław Wasilewski z Sądu Okręgowego w Białymstoku. - Pełne wyniki tej kontroli poznamy pod koniec miesiąca, ale już teraz widać, że nie jest dobrze.

Okazuje się, że placówek, gdzie można odebrać listy jest dużo, ale tylko w centrach większych miast. W gminie Choroszcz jest jeden taki punkt. Mieści się w sklepie na skraju wsi Barszczewo, gdzie nie dojeżdżają żadne autobusy. Wbrew zapewnieniom PGP, nie wszystkie punkty pracują długo. W Szudziałowie, według informacji podanej na stronie internetowej, punkt awizacyjny powinien być otwarty od godz. 8 do 18. Ale od godz. 10 do 15 trwa przerwa i jest zamknięty.

W dodatku doręczyciele i pracownicy punktów awizacyjnych nie przeszli przeszkolenia i nie umieją obsługiwać korespondencji sądowej.

- Mieliśmy taki przypadek, że list adresowany był do powiedzmy Jana Kowalskiego, a odebrała go Anna Kowalska - opowiada Wasilewski. - Listonosz powinien zaznaczyć, że jest ona domownikiem lub członkiem rodziny, a wpisał, że list odebrał adresat. W dodatku nie wstawił daty odebrania przesyłki, a to ważne, bo od niej liczy się czas na odpowiedź.
Sędzia skarży się również na to, że InPost zwleka z odsyłaniem do sądu potwierdzeń odbioru przesyłki.

- Poczta Polska nasze listy dostarczała w ciągu jednego dnia, a "zwrotki" wracały już kolejnego - mówi. - Teraz list do adresata dostarczany jest w ciągu 4-5 dni, a na potwierdzenie odbioru czekamy nawet dwa tygodnie. Dostarczane są nam one zbiorczo z kilku dni.

Wszystko to ma wpływ na wydłużanie się procesu sądowego. Jeśli adresat listu z powodu zbyt późnego jego otrzymania nie mógł na czas wystosować odpowiedzi, może zwrócić się do sądu o przywrócenie terminu.

Sędzia obawia się, że problemów będzie jeszcze więcej. Na początku stycznia białostockie sądy wysłały około pół tysiąca przesyłek w ciągu kilku dni. To dużo mniej niż zazwyczaj. Gdy sądy pracują na pełnych obrotach, wysyłają nawet dwa tysiące listów dziennie.
- Jeśli już teraz są problemy, to co się stanie, gdy listów będzie kilka razy więcej - niepokoi się Wasilewski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna