- Od piątku jesteśmy już na oddziale kardiologicznym. Dzisiaj byliśmy na pierwszym spacerze w ogrodzie szpitalnym i zrobiliśmy kilka pierwszych kroków! Mamy nadzieję, że z każdym dniem Bartuś będzie miał więcej siły i odwagi do większej aktywności. Nie przestawajcie trzymać kciuków za naszego synka! - tak w niedzielę napisali na FB rodzice 2-letniego chłopczyka.
Bartuś Bojarzyński to chłopczyk, który od urodzenia zmagał się ze złożoną wadą serca w postaci inwersji komory prawej i lewej, przełożenie wielkich pni tętniczych, ubytek międzykomorowy, zwężenie zastawki płucnej i niedomykalność zastawki trójdzielnej. Złożony zabieg w Boston Children’s Hospital w USA, trwający aż około sześciu godzin, był konieczny, aby chłopczyk mógł żyć.
- Lekarze przez ponad tydzień obserwowali prace serduszka Bartusia i starali się nam wytłumaczyć jak skomplikowana była operacja, którą wykonali. Zdecydowano jednak o wszczepieniu Bartusiowi rozrusznika, który będzie strażnikiem jego serduszka. Lekarze chcą zabezpieczyć serce naszego synka na każdą ewentualność - pisali 13 maja rodzica małego wojownika.
Wyjazd na kosztowną operację był możliwy dzięki ludziom dobrego serca. Przez kilkanaście tygodni w internecie trwała intensywna akcja mająca na celu uzbieranie aż 1 mln zł. Ostatecznie się udało i chłopczyk wraz z rodzicami mógł wylecieć na operację do Bostonu.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?