Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po proboszczu zostały smutek i pustka

(bisu)
- Był cudownym spowiednikiem, do niego szło się z radością, a nie z lękiem - wspominają parafianie. Teraz, niestety, już nikt nie zapuka do jego konfesjonału.
- Był cudownym spowiednikiem, do niego szło się z radością, a nie z lękiem - wspominają parafianie. Teraz, niestety, już nikt nie zapuka do jego konfesjonału.
Był dobry, pokorny i dlatego zginął, zabójca wykorzystał jego dobroć - mówiła ze łzami w oczach Teresa Kurek z Ostrożan, która uczestniczyła w czwartek w pogrzebie ks. Tadeusza Krakówko. Kobieta opłakiwała znajomego jeszcze z lat młodości. Oprócz niej po raz ostatni żegnało go ponad tysiąc osób.
Tlumy parafian zegnaly dziś proboszcza parafii w Milkowicach, który zostal  bestialsko zamordowany.

Pogrzeb księdza Krakówki

- Nasze serca są pełne bólu, naszym oczom brakuje łez - powiedział podczas nabożeństwa żałobnego Antoni Dydycz, biskup drohiczyński. To on osobiście odprawiał mszę świętą poprzedzającą pogrzeb. Poza nim w Miłkowicach zgromadziła się około setka kapłanów.

Ciało proboszcza Tadeusza Krakówko zostało przewiezione do kościoła w Miłkowicach w czwartek rano. Od godziny 10 na miejscu zbierali się wierni i mieszkańcy okolicznych miejscowości, którzy po raz ostatni chcieli pożegnać się z kapłanem.

- Do niego aż chciało się iść spowiadać, a teraz go zabraknie - powiedziała Stanisława Wardecka ze Stadnik. Podobnie wspominali go inni, dlatego dość szybko w malutkim, wiejskim kościele zaczęło brakować miejsca. W uroczystościach pogrzebowych brali udział nie tylko parafianie, ale też rodzina i znajomi. Przybywali także mieszkańcy z całego regionu. Brakowało miejsc do parkowania dla samochodów i autokarów.

O godz. 15 rozpoczęła się msza żałobna. Uroczystości, z powodu wielu przemówień osób, które chciały pożegnać proboszcza, trwały tak długo, że gdy orszak żałobny dotarł na cmentarz w Ostrożanach, było już ciemno. Tam Tadeusza Krakówko pochowano obok matki.

Ludzie płakali, wspominając tego serdecznego kapłana, a przede wszystkim dobrą osobę. Nadal też nie mogli pojąć, jak ich sąsiad, Artur K. mógł zabić kogoś tak wartościowego.

- Powinien skończyć tak jak ksiądz, albo najlepiej zginąć w mękach i to jak najgorszych - stwierdziła Zina Derewońko ze Stadnik. Poparli ją wszyscy, którzy słyszeli te słowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna