- Nasze serca są pełne bólu, naszym oczom brakuje łez - powiedział podczas nabożeństwa żałobnego Antoni Dydycz, biskup drohiczyński. To on osobiście odprawiał mszę świętą poprzedzającą pogrzeb. Poza nim w Miłkowicach zgromadziła się około setka kapłanów.
Ciało proboszcza Tadeusza Krakówko zostało przewiezione do kościoła w Miłkowicach w czwartek rano. Od godziny 10 na miejscu zbierali się wierni i mieszkańcy okolicznych miejscowości, którzy po raz ostatni chcieli pożegnać się z kapłanem.
- Do niego aż chciało się iść spowiadać, a teraz go zabraknie - powiedziała Stanisława Wardecka ze Stadnik. Podobnie wspominali go inni, dlatego dość szybko w malutkim, wiejskim kościele zaczęło brakować miejsca. W uroczystościach pogrzebowych brali udział nie tylko parafianie, ale też rodzina i znajomi. Przybywali także mieszkańcy z całego regionu. Brakowało miejsc do parkowania dla samochodów i autokarów.
O godz. 15 rozpoczęła się msza żałobna. Uroczystości, z powodu wielu przemówień osób, które chciały pożegnać proboszcza, trwały tak długo, że gdy orszak żałobny dotarł na cmentarz w Ostrożanach, było już ciemno. Tam Tadeusza Krakówko pochowano obok matki.
Ludzie płakali, wspominając tego serdecznego kapłana, a przede wszystkim dobrą osobę. Nadal też nie mogli pojąć, jak ich sąsiad, Artur K. mógł zabić kogoś tak wartościowego.
- Powinien skończyć tak jak ksiądz, albo najlepiej zginąć w mękach i to jak najgorszych - stwierdziła Zina Derewońko ze Stadnik. Poparli ją wszyscy, którzy słyszeli te słowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?