Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po tych szkołach praca jest prawie zawsze

Izabela Krzewska [email protected]
Brygadzista Daniel Średziński od 5 lat pracuje w podlaskiej firmie SaMasz jako operator obrabiarek CNC
Brygadzista Daniel Średziński od 5 lat pracuje w podlaskiej firmie SaMasz jako operator obrabiarek CNC
Zobacz, które branże odnotowały największe deficyty pracowników.

Na podlaskim rynku pracy brakuje ślusarzy, dekarzy i tokarzy, bo... młodzież omija szkoły zawodowe. Ten smutny wniosek wypływa z badań przeprowadzonych przez Podlaskie Obserwatorium Rynku Pracy i Prognoz Gospodarczych funkcjonujące w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Białymstoku.

- Z roku na rok spada liczba uczniów zasadniczych szkół zawodowych, a podlaska gospodarka potrzebuje wykwalifikowanych robotników - zauważa Edyta Dąbrowska z PORPiPG.

Robotników brak

Największy deficyt pracowników odnotowała branża budowlana i sektor producentów maszyn i urządzeń. Przykładowo w zeszłym roku do cieśli skierowane były 902 oferty. Tymczasem w podlaskich pośredniakach nie było zarejestrowanych osób o takim zawodzie, a wśród absolwentów znalazła się tylko jedna.

Podobna sytuacja występuje w przypadku ślusarzy (15 absolwentów w ub. roku, 366 ofert). Przedsiębiorcy poszukiwali też tokarzy-frezerów (289 ofert) i spawaczy (895 ofert). W tych zawodach, zgodnie z polskim systemem edukacji, kształcenie nie odbywa się w ogóle. Umiejętności związane z wykonywaniem pracy na tych stanowiskach nabywają częściowo operatorzy obrabiarek skrawających.

- Właśnie w odpowiedzi na potrzeby pracodawców od września tego roku rozpoczynamy kształcenie w tym kierunku - mówi Tadeusz Halicki, dyrektor Zespołu Szkół Technicznych im. Gen. Władysława Andersa w Białymstoku. Wczoraj rozpoczęła się rekrutacja. - Swoje wsparcie finansowe i technologiczne zadeklarowały już firmy tj. SaMasz i ChM.

Zachętą dla nauki w zawodówkach są też niezłe zarobki.

- Analiza płac pokazuje, że wykwalifikowani robotnicy otrzymują pensje na poziomie księgowych i pracowników administracyjnych, a więc stanowisk wymagających wyższych poziomów wykształcenia - podkreśla Edyta Dąbrowska. Przeciętne wynagrodzenie spawacza to 2,4 tys. zł, frezera - 2,5 tys. zł.

Kryzys w kolejnictwie

Zupełnie inny problem stanowi deficyt zawodów kolejowych. Od marca Powiatowy Urząd Pracy w Białymstoku nie może znaleźć kandydatów na stanowisko rewidenta taboru oraz maszynistów pojazdów trakcyjnych.

- Praca jest trudna i odpowiedzialna, za niezbyt wielkie wynagrodzenie a proces szkolenia skomplikowany i długotrwały - tłumaczy brak chętnych Tadeusz Pleskot, przewodniczący Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Białymstoku. - Technika kolejowe zostały zlikwidowane wiele lat temu.

Pracodawcy nie byli wówczas zainteresowani odmładzaniem kadry. Teraz sytuacja się zmieniła, ale w dwa miesiące nie wyszkoli się maszynisty czy dyżurnego ruchu.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna