Straż Graniczna to służba na tyle skrupulatna, że oprócz prawdziwych przestępców zatrzymuje osoby, których jedynym przewinieniem jest znalezienie się w niewłaściwym miejscu i czasie. Tak stało się z Wiesławem Kowalczykiem, mieszkańcem Szumowa.
11 czerwca po godz. 1. Stacja paliw w Szumowie. Podlaska straż graniczna zatrzymuje pana Wiesława, który przebywa tam z mieszkańcem Białegostoku. Rzekomo miał być powiązany w grupą dziewiętnastu Wietnamczyków przebywających w Polsce nielegalnie.
- Podjechałem na cpn, niespodziewanie podeszli do mnie funkcjonariusze ze straży granicznej, zabrali dokumenty, założyli kajdanki. Nie wiedziałem, o co chodzi. Okazało się, że złapali 19 Wietnamczyków i uznali, ze jestem z nimi powiązany. Ktoś stwierdził, że rozmawiałem z kierowcą autobusu, którym jechali. Tego kierowcy nawet nie widziałem. O godz. siódmej rano mnie i młodego chłopaka odwieźli do Białegostoku. "Kominiarze" przeszukali mój samochód, zabrali telefon - denerwuje się Kowalczyk.
W Białymstoku jego i chłopaka przesłuchano, a wypuszczono dopiero o godz. 14.
Jedyne, co Wiesław Kowalczyk usłyszał po wyjaśnieniu sprawy, to krótkie przeprosiny.
- To się w głowie nie mieści. Przecież przed zatrzymaniem dzwoniłem na policję w sprawie chłopaka, który przed moim barem uderzył autem w samochód stojący na parkingu. Gdybym miał coś na sumieniu, nie kontaktowałbym się z policją - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?