Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podlascy gospodarze zacierają ręce, bo koronawirus może pomóc agroturystyce

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
Rozległe tereny dające możliwość izolacji oraz mała liczba zakażeń koronawirusem to podlaskie atuty. I to właśnie one mają sprawić, że nasza lokalna agroturystyka w wakacje w czasie pandemii może przeżywać prawdziwe oblężenie. Widzą to niektórzy właściciele kwater agroturystycznych, którzy wraz z nadejściem letniej pogody obserwują wzmożone zainteresowanie turystów.

Ludzie już dzwonią, pytają, szukają. Wyraźnie widać, że zainteresowanie turystów takimi niewielkimi obiektami wzrosło. Dlatego myślę i mam nadzieję, że koronawirus nie dobije agroturystyki, a wręcz pomoże jej przetrwać - mówi z nadzieją w głosie Sławomir Abramowicz, właściciel Leśnego Zakątka we wsi Grzybowce w centrum Puszczy Knyszyńskiej.

Jego obiekt znajduje się na Szlaku Tatarskim, nieopodal Kruszynian. To jedna z podlaskich atrakcji najchętniej odwiedzanych przez turystów z całego kraju. Gospodarz ma nadzieję, że w tym roku będzie podobnie.

Dobrej myśli jest też Jarosław Starosta, właściciel Starostówki w miejscowości Mołowiste - gospodarstwa położonego nad brzegiem jeziora Serwy w powiecie augustowskim.

Zobacz także: Agroturystyka na Podlasiu. Najciekawsze gospodarstwa i kwatery agroturystyczne w woj. podlaskim (zdjęcia)

- Nasz powiat jako jeden z nielicznych jest praktycznie wolny od koronawirusa. Obok, w powiecie sejneńskim, nie ma ani jednego przypadku zakażenia. Myślę, że już choćby samo to może spowodować, że turyści chętnie do nas przyjadą, wiedząc, że to bezpieczne miejsce - dodaje.

To właśnie agroturystyka ma być czarnym koniem, na którego tego lata postawi większość polskich turystów. Mieszkańcy dużych miast, w obawie o własne zdrowie, będą bowiem uciekać na tereny wiejskie. Zamiast zwyczajowo oblężonych górskich i nadmorskich kurortów, mają wybierać właśnie kwatery agroturystyczne. Choć, jak się okazuje, nie wszyscy.

- Dziwi mnie to, ale z wpisów na fejsbukowych grupach agroturystycznych wynika, że masa ludzi zamierza wybrać się nad Bałtyk albo w góry. A przecież tam będą tłumy! I ceny też z pewnością wyższe. My tu mamy czyste powietrze, jesteśmy otoczeni lasami i oferujemy mnóstwo ciekawych miejsc na rozległym terenie - wylicza Anita Piesiecka, która wraz z mężem, Robertem, prowadzi - znajdującą się w otoczeniu Biebrzańskiego Parku Narodowego - Krainę Puszczyka.

Zarobek tak, ale nie za cenę własnego zdrowia i życia

Póki co, podlaskie kwatery agroturystyczne stoją jeszcze puste. Ale ich właściciele już szykują się do przyjmowania gości. I zastanawiają, co zrobić, aby turyści czuli się u nich jak najbardziej bezpieczni.

- Nie planuję wynajmować pokojów, tylko domki. W przypadku pokojów trudno byłoby spełnić wymogi sanitarne - mówi wprost właściciel Leśnego Zakątka. - Choć i tak żaden sposób nie zabezpieczy nas na 100 proc., jeśli przyjedzie ktoś, kto będzie nosicielem koronawirusa.

Nie ukrywa, że troszczy się nie tylko o życie i zdrowie swoich gości, ale też o swoje. Tym bardziej, że sam jest obciążony chorobami, które stawiają go w grupie podwyższonego ryzyka. Zarobek tak, ale nie za wszelką cenę.

- Obawiamy się, żeby ktoś nie przywiózł nam tego koronawirusa. Bo ten wirus też nie narodził się w Polsce, tylko został do nas przywieziony zza granicy. Każdy musi więc starać się dbać o swoje zdrowie, a wtedy wszyscy będziemy bezpieczni - podkreśla Starosta.

Podobnie uważa Anita z Krainy Puszczyka. Mówi wprost, że decydując się na przyjęcie gości, będzie starała się eliminować potencjalne rozsiewanie koronawirusa. Tym bardziej, że dysponuje tylko pokojami, a nie domkami:

- Szczerze mówiąc, to nie wiem, czy przyjęłabym w tym momencie gości ze Śląska. Rozumiem, że ci ludzie też chcieliby gdzieś wyjechać i odpocząć, ale teraz to mogłabym zaproponować im np. tipi, które stoi na świeżym powietrzu. Musimy być bardziej ostrożni, musimy chronić zarówno innych turystów, jak i samych siebie. Mam w domu 84-letnią mamę i to przede wszystkim o nią się martwimy. Właśnie dlatego zamknęliśmy nasz obiekt jeszcze zanim został wprowadzony odgórny zakaz działalności. Wstrzymaliśmy jazdy konne, przyjazdy wszystkich osób, nawet naszych znajomych.

Na koronawirusa najlepsze staranne sprzątanie

Wszyscy nasi rozmówcy zdają sobie sprawę, że - decydując się na przyjęcie gości w czasie pandemii - samo zwyczajowe sprzątanie kwater już nie wystarczy. Konieczna będzie dezynfekcja oraz używanie środków bakterio- i wirusobójczych. A i to może być za mało.

- Spełnienie tego reżimu będzie bardzo uciążliwe - przyznaje Roman Buszko, właściciel kwatery Romir w centrum Białowieży. -Będzie dużo więcej pracy. Dlatego nie wiem, czy nie będzie się to wiązało z podwyższeniem opłat.

Inni wspominają o możliwości sterylizowania powietrza. - Ale czy to w jakiś sposób pomoże? Tego nie wiem, bo jeszcze tematu nie zgłębiałem. Mam jeszcze chwilę czasu przed przyjazdem turystów - przyznaje właściciel Starostówki nad jeziorem Serwy.

- Wiem, że niektórzy poszukują sterylizatorów powietrza, ale z tego co czytałam, to one nie za bardzo działają na koronawirusa. Wydaje się, że najważniejsze jest dokładne wysprzątanie wszystkich pomieszczeń, wypranie wszystkiego, bo w taki sposób koronawirus ginie - mówi Anita Piesiecka.

Dodaje, że goście powinni czuć się u nich bezpiecznie. Bo mają do dyspozycji rozległy teren, a najbliższa miejscowość oddalona jest o 6 km.

- Nikt nie musi chuchać na innych ludzi, ani się o nich ocierać. Jedynie ze względu na to, że mamy pokoje, a nie domki, to ludzie będą się mijać gdzieś na korytarzu. Ale środki dezynfekcyjne będą stały w widocznych miejscach, zawsze będzie można z nich skorzystać - przekonuje.

Bezpieczniej w domu niż pokoju, ale to kosztuje

To właśnie samodzielnych domków najczęściej poszukują ci, którzy planują spędzić wakacje na wsi. Bo są bezpieczniejsze, mają samodzielne wejścia, osobne łazienki, zaplecze kuchenne. Nie ma ryzyka, że ktoś będzie korzystał z tej samej lodówki.

- Wiem, że ludzie szukają domków, bo nie chcą stykać się z innymi - przyznaje Stanisław Przełomski, właściciel agroturystyki nad Wigrami „U Stasia”. - Ja niestety mam tylko pokoje. Dlatego może być tak, że - w trosce o bezpieczeństwo - nie będziemy wynajmować wszystkich pokojów naraz. Ale to i tak lepiej, niż żeby stały puste. A może znajdzie się ktoś, kto zechce wynająć cały domek z wszystkimi pokojami? Tak byłoby najlepiej.

- Jestem w lepszej sytuacji, bo mam układ apartamentowy. Każda rodzina pozostaje w lekkiej separacji. Tak, jak w klasycznych szeregówkach. Każdy ma osobne wejście, swój węzeł sanitarny. Można zachować odległość, która jest najważniejsza - mówi Jarosław Starosta.

I choć to domki są teraz najbardziej poszukiwane przez turystów, na pokoje też są chętni. Na ich korzyść przemawia aspekt finansowy. Są bowiem zdecydowanie tańsze.

- Pojedyńczo być może nie każdego stać na taki wydatek, ale jak zbierze się większa rodzina czy grono przyjaciół, to lepiej im wynająć cały domek. Ja osobiście też proponuję swoim gościom, żeby się zebrać, zapłacić trochę drożej, ale mieć domek do swojej dyspozycji. Mamy wtedy pewność, że nikt obcy nie będzie się plątał - dodaje Roman Buszko.

Sławomir Abramowicz, właściciel Leśnego Zakątka, zauważa, że już teraz na wsiach, gdzie działają kwatery agroturystyczne, jest dwa razy więcej ludzi niż normalnie.

- Przeprowadzili się tam właściciele, ale też ich znajomi, rodzina - wylicza. - Za sprawą koronawirusa jest duży napływ ludzi na wieś. Kto mógł, to uciekł z miasta, zwłaszcza z wielkich blokowisk.

Sierpień zapowiada się gorąco

Właściciele kwater agroturystycznych szacują, że tegoroczny ruch turystów przesunie się na drugą połowę lipca, sierpień, a nawet wrzesień. Bo to o takie terminy pytają ci, którzy do nich dzwonią. Z urlopowaniem wszyscy czekają na wygaszenie epidemii.

- Część gości w ogóle odwołało swoje rezerwacje, inni przełożyli swój przyjazd na późniejsze terminy. Miałem np. gości, którzy przełożyli przyjazd na... za rok - podkreśla właściciel kwatery w Białowieży. - Jednak większość ludzi planuje urlopować w sierpniu, licząc chyba na to, że do tej pory epidemia w ogóle wygaśnie. Każdy szuka wytchnienia od koronawirusa. W miniony weekend obserwowałem to, co działo się w naszych, białowieskich hotelach. I był tam całkiem spory ruch. To wszystko daje nam nadzieję na powrót do normalności.

Z kolei właścicielka Krainy Puszczyka koło Suchowoli mówi, że telefony od chętnych na wakacje nad Biebrzą odbierała już w kwietniu. W czasie, kiedy obowiązywał jeszcze zakaz przyjmowania gości na noclegi i nie było wiadomo, kiedy zostanie zniesiony.

- Chcieli rezerwować terminy na lipiec i sierpień. Ale dopóki nie było oficjalnego pozwolenia na prowadzenie działalności, to nie chciałam przyjmować żadnych rezerwacji od gości. Bo nie było nawet wiadomo, czy w ogóle przed latem ruszymy - przyznaje.

Gospodarze podkreślają, że mają ogromną nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy. Bo ludzie już tego potrzebują.

- Jeszcze boimy się wychodzić z domów, ale jak to wszystko się uspokoi, wyciszy, to w Polsce, a szczególnie na Podlasiu, wakacje mogą być równie fajnie jak za granicą - dodaje Jarosław Starosta.

ZABEZPIECZ SIEBIE I SWOICH PRACOWNIKÓW - MASKI Z FILTREM, PRZYŁBICE, ŚRODKI DO DEZYNFEKCJI, OKULARY I INNE PRODUKTY PROFILAKTYCZNE PRZECIWKO WIRUSOM I BAKTERIOM >> Sprawdź w naszym sklepie <<

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna