Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podlaskie. Domy dziennej opieki zawieszają działalność. DPS wprowadzają ograniczenia odwiedzin. Wszystko przez koronawirusa

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
- Już w ubiegłym tygodniu zwróciliśmy się z prośbą o zaniechanie lub przełożenie odwiedzin. Wstęp mają tylko rodzice i opiekunowie prawni - mówi Joanna Kryńska, zastępca dyrektora Domu Pomocy Społecznej przy ul. Baranowickiej w Białymstoku.
- Już w ubiegłym tygodniu zwróciliśmy się z prośbą o zaniechanie lub przełożenie odwiedzin. Wstęp mają tylko rodzice i opiekunowie prawni - mówi Joanna Kryńska, zastępca dyrektora Domu Pomocy Społecznej przy ul. Baranowickiej w Białymstoku. Andrzej Zgiet
Na miejscu obowiązują restrykcyjne zasady higieny. Podstawa - dezynfekcja rąk. Osobom odwiedzającym, podopiecznym i pracownikom mierzona jest temperatura. 

Czasowo zawieszają działalność podlaskie placówki wsparcia dziennego, centra integracji społecznej, kluby integracji społecznej, dzienne domy i kluby seniora, środowiskowe domy samopomocy, warsztaty terapii zajęciowej. Takie polecenie wydał wojewoda Bohdan Paszkowski. Obowiązuje do 25 marca.

To kolejne, po instytucjach kultury, szkołach i uczelniach miejsca, objęte restrykcjami w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa COVID-19. Według statystyk najbardziej narażone na zakażenie są osoby między 70. a 79. rokiem życia (8 proc.) oraz po 80-tce (14 proc.). Stąd między innymi ograniczenia odwiedzin w Domach Pomocy Społecznej.

Zobacz też:Koronawirus w Białymstoku i woj. podlaskim - RAPORT. Już 355 osób pod nadzorem w Podlaskiem! 47 przypadków zakażenia w Polsce

- Od poniedziałku ograniczyliśmy wizyty, w czwartek zdecydowałam o zakazie odwiedzin. Jesteśmy zamknięci na klucz - mówi Urszula Styczyńska, dyrektor DPS przy ul. Świerkowej w Białymstoku. Wcześniej wystarczyło wpisać się do zeszytu u dozorcy. Teraz trzeba przejść surowszą weryfikację. Powód? - Osoby odwiedzające odmawiały mycia rąk w wydzielonej przy wejściu do tego celu łazienki. To wyraz braku dojrzałości i odpowiedzialności. Muszę brać pod uwagę bezpieczeństwo naszych podopiecznych i  pracowników.

Im przed rozpoczęciem pracy będzie badana temperatura. W przypadku podwyższonej ciepłoty ciała i innych niepokojących objawów, personel będzie odsyłany do domów. Podobną kontrolę przechodzą pensjonariusze wracają z tzw. urlopów. W sumie w tym DPS-ie przebywa obecnie niespełna 190 osób. Dyrektor twierdzi, że z uwagi na coroczne obawy przed grypą, placówka ma przetestowane procedury izolacji kontaktowych.

Joanna Kryńska, zastępca dyrektora białostockiego DPS przy ul. Baranowickiej podkreśla, że obostrzenia wynikają również ze wzmożonymi zachorowaniami na inne choroby wirusowe, i w tej placówce zostały wprowadzone już na początku marca. 

- W trosce o naszych podopiecznych staramy się wyprzedzać symptomy - słyszymy. W tej chwili przebywa ich nieco ponad 300. Ich stan zdrowia jest dobry.

Tu oglądasz: Epidemia koronawirusa. Jak wygląda kwarantanna w Polsce

- Już w ubiegłym tygodniu zwróciliśmy się z prośbą o zaniechanie lub przełożenie odwiedzin. Wstęp mają tylko rodzice i opiekunowie prawni. Przy wejściu nasi pracownicy przeprowadzają weryfikację ich stanu zdrowia, badają temperaturę ciała. Wizyty odbywają się w specjalnym pokoju odwiedzin, pojedynczo - opisuje Joanna Kryńska. Niezależnie od tego, rodziny mają kontakt z kierownikami zespołów mieszkalnych, a także kontakt telefoniczny z podopiecznymi. 

Osoby postronne nie mają wstępu. 

Jak twierdzi personel w DPS w Łomży (103 pensjonariuszy) wdrożono tu wszystkie procedury zalecane przez sanepid: zakaz odwiedzin, dezynfekcje rąk, pomieszczeń i klamek. W budynkach pojawiły się ulotki z instrukcją, jak prawidłowo myć ręce. Przeziębieni pracownicy zostali w domach. Odmową kończą się wnioski o zabranie pensjonariusza do domu.

Zobacz także:Epidemia koronawirusa - raport minuta po minucie o najnowszych informacjach dotyczących wirusa w Polsce i na świecie

W przypadku podopiecznych DPS "Kalina" w Suwałkach, dyrekcja nie ma możliwości, aby zakazać im opuścić placówkę.

- Nie jesteśmy zakładem karnym. Nie mamy środków przymusu bezpośredniego. Możemy tylko prosić naszych mieszkańców, żeby nie opuszczali domu. Tak też zrobiliśmy, a informacja została przyjęta - mówi dyrektor "Kaliny", Barbara Burba.

Odwiedziny są ograniczane do niezbędnego minimum. Decyzję o ich zasadności podejmuje każdorazowo personel medyczny.

- Jeśli ktoś chce zobaczyć swoich bliskich, nie odmawiamy. Ale trzeba przyznać, że rodziny są świadome, że mogą stanowić zagrożenie i nie nalegają. Tu ogromny ukłon w ich stronę za wyrozumiałość - dodaje Barbara Burba.

🔔🔔🔔

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Współczesnej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna