Badania zdrowia psychicznego funkcjonariuszy służb, które posługują się bronią ostrą, tak naprawdę są dość sporadyczne. W straży granicznej pracownicy co roku poddawani są różnym badaniom, ale nie zawsze sprawdzany jest stan ich psychiki. Pod tym kątem strażnicy są badani dopiero wtedy, gdy szefostwo funkcjonariusza zauważy u niego "niepokojące sygnały". Podobnie jest w policji. Tam badania psychiczne przeprowadzane są co kilka lat, a policjanci doraźnie kierowani są na nie w sytuacji, gdy ich przełożony zauważy, że zachowują się w niepokojący sposób. Funkcjonariusze są też wysyłani do psychologa lub psychiatry po akcjach, które mogą mieć wpływ na ich psychikę, np. gdy musieli użyć broni.
Tragedia rozegrała się w niedzielę. Nie wiadomo, dlaczego dopiero wczoraj ujrzała światło dzienne, mimo że w świąteczny poniedziałek pracowały np. służby prasowe policji.
Mł. chorąży Dariusz Sz. (kawaler, mieszkający w Suwałkach) był w nocy w budce wartowniczej, znajdującej się około 100 m od siedziby polskich celników i około 50 m od podobnego punktu litewskiego. Wokół budki innych obiektów nie ma. Dopiero po dłuższym czasie inni funkcjonariusze straży zauważyli, że ich kolega leży na podłodze w kałuży krwi.
- Według wstępnych ustaleń, to było samobójstwo - mówi Hanna Lewczuk, prokurator okręgowy w Suwałkach. - Na obecnym etapie postępowania nie da się jednak wykluczyć udziału osób trzecich.
Będzie to można prawdopodobnie zrobić po dzisiejszej sekcji zwłok. W głowie Sz. jest jedna rana. Strzał został oddany z jego służbowego pistoletu z odległości kilkudziesięciu centymetrów.
Prokuratura ma też sprawdzić, czy Dariusz Sz. powinien mieć dostęp do broni. Jego zachowanie budziło bowiem kontrowersje od wielu lat. W 2004 r. stanął przed komisją lekarską, która zakazała mu pełnienia służby z bronią. Jak mówi ppłk Stanisław Firlej z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, przez dwa lata Sz. pracował na takich stanowiskach, na których służbowy pistolet nie jest potrzebny. Jednocześnie intensywnie się leczył, m.in. korzystał z pomocy psychologów. Ppłk Firlej niejednoznacznie odpowiada na pytanie, czy u Sz. lekarze stwierdzili chorobę psychiczną. - Miał problemy z psychiką, ale uskarżał się też na inne dolegliwości - mówi.
W sierpniu 2006 r. Sz. ponownie stanął przed komisją przy POSG w Białymstoku. Okazało się, że... całkowicie wyzdrowiał. Stwierdzono "pełną przydatność do służby". Dariusz Sz. wrócił na pas graniczny. Otrzymał też służbowy pistolet P-99. Straż graniczna zapewnia, że w ostatnich tygodniach nie było żadnych oznak, iż z funkcjonariuszem dzieje się coś złego.
Przedstawiciele organów ścigania przyznają nieoficjalnie, że tę kwestię również spróbują wyjaśnić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?