Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pół roku męczył się z chustą w organizmie. Lekarze nie chcieli mu pomóc! W końcu sam sobie poradził

(ika)
sxc.hu
Siemiatycze: Przeczytaj szczegóły.

Przez ponad pół roku Tadeusz żył z zaszyta w brzuchu chustą chirurgiczną. Znalazła się tam prawdopodobnie w związku z operacją wycięcia pęcherzyka żółciowego. W tym czasie odczuwał silne bóle, konsultował się z lekarzem. Mógł umrzeć.

Żadne badania, w tym USG, prześwietlenia, ani tomografia komputerowa nie nie wykazały. Ostatecznie końcu pacjent sam wydalił ciało obce, ze swego organizmu.

Skutkiem stwierdzonego niedbalstwa mogło być zagrażające życiu powstanie ropnia śródbrzusznego lub niedrożności przewodu pokarmowego.

Lekarze ze Szpitala Powiatowego w Siemiatyczach usłyszeli zarzut nieumyślnego narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.Prokuratura Rejonowa w Białymstoku skierowała właśnie w tej sprawie akt oskarżenia do sądu. Dwóm chirurgom, w tym ordynatorowi oddziału chirurgicznego Norbertowi S. oraz pielęgniarce instrumentariuszce grozi za to do 12 miesięcy pozbawienia wolności.

Mimo cierpienia pacjenta, lekarze nie chcieli mu pomóc

Operacja miała miejsce na początku stycznia ub. roku. W sierpniu tego samego roku pokrzywdzony zaczął odczuwać silne bóle brzucha w dolnej partii ciała. Następnego dnia rano usiłował sie wypróżnić, poczuł, że "coś z niego wychodzi i się cofa". Okazało się, ze to materiał. 62-latek udał się na Oddział Chirurgiczny SP ZOZ. Lekarz dyżurujący powiedział mu, że to niemożliwe i po przeprowadzeniu badań przedmiotowych odesłał go do lekarza rodzinnego. Ostatecznie pan Tadeusz sam wydalił chustę z organizmu. Wtedy ból ustąpił.

- Obowiązkiem chirurga jest dokładne sprawdzenie jamy brzusznej przez zaszyciem, zaś obowiązkiem pilęgniarki instrumentariuszki, dokładne przeliczenie narzędzi przed i po operacji - przytacza opinie biegłych Adam Kozum, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

Żaden z oskarżonych nie nie przyznaje się jednak do winy. Utrzymują, że narzędzia i chusty były liczone przed i po operacji,a u pacjenta nie było żadnych objawów klinicznych świadczących o pozostawieniu ciała obcego.Na swoją obronę twierdza również, że na bloku operacyjnym używane są jedynie serwety z niebieskim troczkiemi nitką radiacyjną (ta wykryta była by podczas prześwietlenia). Ta, która przez kilka miesięcy znajdowała się w ciele pacjenta miała jednak napis "S-TYCZE".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna