Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pół życia w biegu

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
- Ten wózek to jedynie 40 kilogramów - mówił Piotr Kuryło. Ciągnął go przez pół Europy.
- Ten wózek to jedynie 40 kilogramów - mówił Piotr Kuryło. Ciągnął go przez pół Europy. Archiwum
Augustów. Kiedy powiedział znajomym, że zamierza biec z Augustowa do Aten, ci pukali się w czoła.

W niedzielę Piotr Kuryło, biegacz z Pruskiej Wielkiej, dotrze do celu swojej wyprawy. W nogach ma już cztery tysiące kilometrów.
Wystartował 28 lipca z Augu-stowa. Swój supermaraton zakończy na greckim Akropolu.
Jak twierdzi, nie czuje w nogach przebiegniętych czterech tysięcy kilometrów.
- Obawiałem się, że będzie gorzej - opowiada i już myśli o kolejnych sportowych wyczynach.
W Grecji odpocznie parę dni, a następnie wznawia treningi, bo pod koniec września wystartuje w corocznym maratonie z Aten do Sparty, gdzie jednorazowo będzie musiał pokonać trasę o długości 246 kilometrów.
Zawsze lubił biegać
Kuryło ma 35 lat. Nie potrafi policzyć, ile kilometrów przebiegł w życiu. To zawsze była jego pasja.
- I tak już zostanie, dopóki zdrowie w miarę dopisuje. Czasem jest ciężko, ale trzeba pokonywać własne słabości - mówi maratończyk.
Ten rok jest dla niego wyjątkowo intensywny. Ma na koncie już dwie spektakularne wyprawy. Najpierw przemierzył całą Polskę wszerz, później wystartował z Jastrzębiej Góry i wyprawę zakończył w Zakopanem, na Giewoncie. Przed nim nikt nie mógł pochwalić się takimi osiągnięciami.
Przy okazji Kuryło upominał się o poprawę bezpieczeństwa na krajowych drogach. Publicznie podkreślał przy każdej okazji konieczność budowy obwodnicy Augustowa.
Na podbój Europy
Do ostatniej wyprawy Piotr Kuryło przygotowywał się wyjątkowo starannie. Zaplanował, że do Aten dotrze nieco okrężną trasą. Pobiegnie przez Polskę, Czechy, Austrię i Włochy, promem przepłynie kawałek Morza Adriatyckiego.
- Byłoby, wystarczy spojrzeć na mapę, bliżej przez Słowację i Węgry, ale później dawna Jugosławia, gdzie sytuacja w niektórych rejonach jest ciągle niestabilna. Poza tym koniecznie chciałem być w Watykanie - tłumaczy maratończyk.
Zdecydował się biec bez żadnej asysty, chociaż firma z Augustowa chciała wysłać towarzyszący mu samochód. Niezbędne rzeczy, m.in. namiot, zapas żywności i lekarstwa, zapakował do dwukołowego wózka, który cały czas ciągnął za sobą podczas biegu przez pięć państw. - To raptem zaledwie czterdzieści dodatkowych kilogramów. Jakoś sobie poradzę - bagatelizował przed startem.
Wózek zawiódł w połowie trasy. Zdarły się opony i teraz Kuryło, który nie ma czasu na naprawy, ciągnie go na blaszanych obręczach. Maratończykowi wielokrotnie dawali się też we znaki policjanci. Twierdzili, że na autostradach nie ma miejsca dla pieszych. Z tego powodu musiał nadrabiać dodatkowe kilometry na bocznych drogach.
Kuryło bał się też upałów, które szalały na południu Europy, gdy wyruszał z Augustowa. Aura okazała się jednak dość łaskawa. Gdy dotarł do Grecji, zakończyła się plaga pożarów, nękających ten kraj od początku wakacji.
Teraz Sparta i Sahara
Już nic nie przeszkodzi Piotrowi Kuryło w osiągnięciu mety na Akropolu. Biegacz z Pruskiej Wielkiej nie zamierza jednak spoczywać na laurach. Po pokonaniu trasy z Aten do Sparty chce przebiec Saharę. A to wyjątkowo wyczerpujące.
Dlaczego to wszystko robi? Bo lubi. To najprostsza odpowiedź. Życie bez biegania nie byłoby takie samo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna