Policjantów, którzy przyjechali, by przesłuchać jego niedołężną matkę, wpuścił dopiero później, gdy wszyscy dziennikarze odjechali spod jego domu. Dzień wcześniej zaś apelował gorąco o pomoc.
- Krzysztof Kononowicz prosi o pomoc wszystkich sympatyków i media. 8 maja o godzinie 11 planowany jest najazd policji na jego dom. Policja i lekarze chcą zamknąć jego rodzinę w aresztach i szpitalach - e-maila o takiej treści otrzymały w poniedziałek białostockie redakcje mediów.
Na ten apel odpowiedziało część z nich i przyjechało dzisiaj pod dom byłego kandydata na prezydenta Białegostoku. Po godz. 11 faktycznie pojawiła się dwójka policjantów w cywilnych ubraniach. Nie weszli jednak nawet na podwórko Kononowicza. Furtka była zamknięta na klucz. Nikt im jej nie otworzył. Przez okna widać było, że ktoś jest w domu. Słychać też było niewyraźne okrzyki.
Kononowicz, mimo że dzień wcześniej zapowiadał wielką konferencję prasową i "zaobrączkowanie go" pod okiem kamer i aparatów fotograficznych, nie wyszedł nawet na podwórko. Nie odbierał też telefonów.
- Gdy funkcjonariusze przyjechali około godzinę później, zostali wpuszczeni do środka i przesłuchali matkę - powiedział Andrzej Baranowski, rzecznik prasowy podlaskiej policji.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, sprawa dotyczy znęcania się nad rodziną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?