Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci wynieśli Arka z pożaru (nowe fakty)

Urszula Bisz
Arkadiusz Bauer (na zdjęciu drugi od prawej) podziękował wczoraj swoim wybawcom: Mariuszowi Wilińskiemu, Piotrowi Hajdukowi, Bartoszowi Zabłodzkiemu i Dariuszowi Hryniewieckiemu
Arkadiusz Bauer (na zdjęciu drugi od prawej) podziękował wczoraj swoim wybawcom: Mariuszowi Wilińskiemu, Piotrowi Hajdukowi, Bartoszowi Zabłodzkiemu i Dariuszowi Hryniewieckiemu Policja
Białystok: Kiedy otworzyłem oczy, zastanawiałem się, co się dzieje, co to za zamieszanie. Zobaczyłem nad sobą policjantów - opowiada ze śmiechem Arkadiusz Bauer, którego uratowali policjanci. Jeszcze dwie minuty i Arek mógłby zginąć.

Płomienie było widać w oknie. Sięgały już na zewnątrz - wspominali wczoraj policjanci. Był wtorek, tuż przed godz. 20, gdy dwa patrole prewencji podjechały pod blok przy ul. Bema w Białymstoku, gdzie zobaczyli pożar.

Do pożaru przez okno
Z radiowozów wysiadło czterech policjantów: Mariusz Wiliński, Piotr Hajduk, Bartosz Zabłodzki i Dariusz Hryniewiecki. Ostatni z nich wszedł do mieszkania na parterze przez okno w pokoju. Koledzy podsadzili go na parapet, a on sięgnął przez uchylone okno i otworzył jego jedno skrzydło. Paliło się w kuchni. Płonęła kuchenka, ściany i sufit.

- Przedzierałem się w kierunku drzwi wyjściowych - opowiada Dariusz Hryniewiecki. - Było ciężko, bo całe mieszkanie było zadymione. W korytarzu stało sporo różnych rzeczy. W jednym z pokojów zauważyłem włączony telewizor. Wydawało mi się, że widzę leżącego mężczyznę. Wpuściłem kolegów przez drzwi. Powiedziałem, że ktoś jest w pokoju.

Myślał, że go aresztowali
Pozostali policjanci weszli do środka i odnaleźli 26-latka. Był nieprzytomny. Wystarczyły jeszcze 2 minuty i mógłby nie żyć. Wynieśli go na zewnątrz. Na klatce schodowej zaczął przytomnieć.

- Kiedy otworzyłem oczy, zastanawiałem się, co się dzieje, co to za zamieszanie. Zobaczyłem nad sobą policjantów - opowiada ze śmiechem Arkadiusz Bauer, którego uratowali policjanci. Nie ukrywa, że przez chwilę zastanawiał się, czy go nie aresztowali.

Robił frytki i zasnął
Mężczyzna wrócił z pracy. Był zmęczony i głodny, więc postanowił zrobić frytki. Gdy te się smażyły, poszedł do pokoju, położył się przed telewizorem i zasnął. W tym czasie w mieszkaniu nie było nikogo poza nim, bo jego matka i siostra poszły do kościoła.

- Gdy wróciłam, było po wszystkim - opowiada Anna Bauer. - Aż strach pomyśleć, co się mogło stać. A wcześniej nieraz zdarzało mi się zostawić jedzenie na gazie i wyjść na chwilę do sklepu obok. Całe szczęście, że synowi nic się nie stało.

Jak opowiadają policjanci, gdy już wyprowadzili 26-latka na zewnątrz, ten odzyskał całkiem świadomość. Zajęli się więc gaszeniem pożaru. Wyjęli gaśnicę z radiowozu i przystąpili do akcji.

Gdy na miejsce przyjechała wezwana przez dyżurnego policji straż pożarna, sytuacja była już opanowana. Strażacy dogasili pożar. A ekipa pogotowia zabrała pana Arka na kontrolne badania.
Na szczęście nic mu nie jest. Wczoraj spotkał się ze swymi wybawcami i po raz kolejny im podziękował. Jak powiedział nam Andrzej Baranowski, rzecznik prasowy podlaskiej policji, czterej funkcjonariusze prewencji mogą też liczyć na podziękowania i wyróżnienie ze strony podlaskiego komendanta wojewódzkiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna