Dlaczego to zrobiłem? Żeby przerwać prozę codziennego życia w małym miasteczku - mówi o swoim występie w tele-turnieju Tomasz Śmigielski.
Pan Tomasz urodził się w Białymstoku, ale całe życie spędził w Mazowiecku. Jak twierdzi, jest jednocześnie mężem, ojcem i... doktorem.
- Powiedziałem sobie: jeśli dobrze obliczysz potencjał intelektualny, to zrobisz to! Siedem lat robiłem doktorat, ale udało się! - cieszy się pan Tomasz.
Podobnie było z udziałem w teleturnieju "Jeden z dziesięciu". Chciał się sprawdzić, chociaż uważa, że dobre przygotowanie się do teleturnieju jest niemożliwe. Zasób potrzebnej wiedzy jest za duży.
- Tak naprawdę to trzeba być wyluzowanym i uwolnić "twardy dysk" - zdradza swoją receptę pan Tomasz. - Trzeba traktować ten konkurs na wesoło, jak zabawę.
Ta recepta zaprowadziła go wysoko. W teleturnieju pokonał wielu rywali i dostał się do finałowej trójki. Mimo że najbardziej bał się pytań z matematyki, to poległ na pytaniu o "strój bez rękawów, nakładany z góry"...
- Jak mogłem zapomnieć o ponczo? Przecież pani dyrektor szkoły, w której pracuję, nosi właśnie ponczo! - zastanawia się z pan Tomasz.
Występ w telewizji wspomina jako wielką przygodę.
- Nie zrobiłem tego dla sławy. Uważam, że warto poznać siebie w sytuacjach wcześniej nieznanych - mówi. - Nie zamierzam jednak brać udziału w innych teleturniejach. To były piękne emocje. Niech więc zostaną niepowtarzalne.
Pan Tomasz nie przeszedł do ścisłego finału, odpadł z trójki wyłonionej w odcinku. Oprócz wycieczki i miksera do kawy wygrał kuferek z łakociami - dla syna, jak zapewnia.
- Tak między nami: czekoladek wcale nie było tak dużo. Tylko kuferek bardzo ładnie wygląda - uśmiecha się pan Tomasz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?