Receptę na inny, dużo tańszy lek, otrzymała emerytka, której historię opisaliśmy w piątkowym wydaniu gazety. Po konsultacji z pulmonologiem okazało się, że może przyjmować inny niż zalecony jej pierwotnie preparat za ponad 4700 zł, nierefundowany przez NFZ.
Ponad 80-letnia kobieta była pacjentką kliniki kardiologii białostockiego szpitala klinicznego. Kilka dni temu okazało się, że zachorowała - nie wiadomo do końca, w jakich okolicznościach - na ciężką postać grzybicy jamy ustnej. Kobiecie zaczęto podawać lek przeznaczony dla osób z nasilającymi się, potencjalnie zagrażającymi życiu zakażeniami grzybiczymi. Ponieważ jednak pobyt kobiety w klinice kardiologii dobiegał końca, lekarz zalecił kontynuowanie kuracji przeciw-grzybiczej w domu.
- Okazało się, że ten lek jest nie do kupienia w aptece od ręki, trzeba go sprowadzać. A do tego cena - 4774 zł! Jak utrzymująca się tylko z emerytury kobieta ma sobie pozwolić na taką kurację? - denerwowali się bliscy 80-latki.
W piątek udało się sprawę rozwiązać. Po konsultacji z pulmonologiem okazało się, że można zamienić drogi lek na inny, kosztujący zaledwie kilkadziesiąt złotych i refundowany przez NFZ.
- Pacjentka z receptą na tańszy lek została w stanie dobrym wypisana z kliniki - zapewniła Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka szpitala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?