Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóż im: Survivalowcy przeszli z Krynicy Morskiej do Dziwnowa

Urszula Ludwiczak
Nasi piechurzy w drodze. Tu na granicy województw, chwilę po burzy. Na zdjęciu od lewej: Łukasz Golczenko, Mateusz Pasiuk, Piotr Buła, Wojciech Kosiński.
Nasi piechurzy w drodze. Tu na granicy województw, chwilę po burzy. Na zdjęciu od lewej: Łukasz Golczenko, Mateusz Pasiuk, Piotr Buła, Wojciech Kosiński. Archiwum prywatne
Młodzi białostoczanie w ekstremalnym marszu wzdłuż morza przeszli pieszo prawie 500 km w 11 dni i 12 godzin.

Grupa młodych przyjaciół, związanych z białostockim środowiskiem survivalowym, w trasę, która w linii prostej mierzy 476 km, wyruszyła 15 sierpnia.

- Specjalnie się nie przygotowywaliśmy do tego marszu, bo na co dzień jesteśmy aktywni, kilka razy w tygodniu spotkamy się na poligonie przy ul. Kawaleryjskiej, gdzie ostro trenujemy - opowiada Grzegorz Świenc, organizator marszu. - Rok temu przeszliśmy razem ok. 420 km w polskich górach, z Bieszczad do Tatr.

Tym razem białostoczanie postanowili pokonać pieszo trasę wzdłuż Morza Bałtyckiego. Wyruszyli w czterech: Grzegorz Świenc, Piotr Buła, Mateusz Pasiuk, Łukasz Golczenko. W Ustce, na drugą część trasy, dołączył do nich jeszcze Wojciech Kosiński.

Marsz z ideą

Nie miał to być taki zwykły marsz, wzdłuż linii brzegowej, ale połączony z ideą pomocy dzieciom z chorobą nowotworową - podopiecznym Fundacji Pomóż Im z Białegostoku.

- Szliśmy w koszulkach fundacji, gdzie się dało, opowiadaliśmy o jej działalności - opowiadają białostoczanie. - Chcieliśmy, aby w tym czasie, gdy będziemy szli, osoby, które mogą i chcą, wsparły finansowo fundację. Ze swojej strony zrobiliśmy wszystko, aby rozpropagować jej działalność.

Chłopcy marzyli o tym, że uda się zebrać 20 tys. zł. Niestety, wpłat podczas ich marszu było dużo mniej - ok. 60 zł.

- Ale nie odczuwamy tego jako porażki, zrobiliśmy ze swojej strony wszystko, co się dało - mówi Grzegorz Świenc. - Rozreklamowaliśmy fundację w Polsce, a że finansowo wyszło akurat tak, trudno.

Przez piach i deszcz

Białostoczanie ze swojej wyprawy przywieźli natomiast mnóstwo wrażeń i satysfakcji.

- Każdego dnia pokonywaliśmy ok. 30-40 km, niezależnie od pogody - opowiadają. - Szliśmy trochę na żywioł, nie planując ile kilometrów dokładnie pokonamy, wszystko okazywało się w trasie.

Szli przede wszystkim wzdłuż linii brzegowej, choć kilka razy musieli wejść w głąb lądu, gdy okazywało się, że brzegiem iść nie można. - Między Ustką a Jarosławcem natknęliśmy się np. na poligon, przez który przejść się nie dało - opowiadają.

Wyprawa była survivalowa, dlatego spali zazwyczaj w lesie i na plaży, pod plandeką. Wszystko co potrzebne było do przeżycia, mieli ze sobą w plecakach.

- W drodze natknęliśmy się na wielu życzliwych ludzi, spotkaliśmy też inne osoby, które szły wzdłuż morza, najczęściej trasą ze Świnoujścia na Hel - mówi Grzegorz.

W sumie pokonanie odległości z okolic Krynicy Morskiej i Fromborka do Dziwnowa zajęło białostoczanom 11 dni i 12 godzin - krócej niż zakładali.

A w przyszłym roku białostoczanie szykują kolejną wyprawę - tym razem dookoła Polski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna