Rehabilitacji doczekał się po ponad pół wieku. Wczoraj suwalski sąd uznał wydany w 1947 roku wyrok za nieważny.
To jedna z ostatnich tego typu spraw na Suwalszczyźnie. Większość bohaterów polskiego podziemia niepodległościowego została zrehabilitowana w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Niedawno ministerstwo sprawiedliwości przeanalizowało dostępne materiały i uznało, że wiele ofiar stalinowskich represji wciąż nie doczekało się sprawiedliwości. Do suwalskiego sądu wpłynęła jedna tak sprawa, dotycząca Kazimierza Myszczyńskiego z Krasnopola.
Do Armii Krajowej wstąpił w 1944 r. Rok później działał już w niepodległościowym podziemiu. W Krasnopolu odgrywał ważną rolę. Został zatrzymany pod koniec 1946 r., m.in. przez jednego z największych stalinowskich oprawców Aleksandra Omiljanowicza. Zarzucono mu przynależność do WiN i posiadanie broni.
Pokazowy proces odbył się w styczniu 1947 r. w Sejnach. Orzekał inny stalinowski oprawca o polskim nazwisku - sędzia Włodzimierz Ostapowicz z Białegostoku. Myszczyńskiego skazano na śmierć. Matka napisała wprawdzie do Bieruta, ówczesnego prezydenta, prośbę o ułaskawienie, ale została ona rozpatrzona negatywnie. "Na ułaskawienie nie zasługuje ze względu na duże napięcie złej woli" - tak sąd odniósł się do wniosku.
Egzekucja odbyła się 27 stycznia 1947 r.
W rodzinnym Krasnopolu, gdzie z raptem kilku wiejskich uliczek jedna, to wciąż 22 Lipca, a druga 1 Maja, o bojowniku o wolną Polskę zapomniano. Wniosku o rehabilitację nie składała nawet rodzina. Bo jak tłumaczył obecny sołtys Marian Myszczyński, nikt nigdy w szczegóły życiorysu krewnego nie wnikał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?