Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponoć mąż zabił Krystynę i zakopał ją w ogródku. Tam ciała szukała policja

azda
To przy tej ulicy miało dojśc do zbrodni
To przy tej ulicy miało dojśc do zbrodni
Bielsk Podlaski. Zabił żonę i wmawiał wszystkim, że wyjechała? Po 5 latach zatrzymała go policja. Makabryczna historia rozegrała się przy ul. Asnyka. Według policji została tu zamordowana 41-letnia Krystyna A.

Krystyna A., 41-letnia żona i matka, mieszkająca z rodziną przy ul. Asnyka w Bielsku, w lutym 2011 roku po prostu znikła. Znajomi nie wiedzieli, co się z nią dzieje. Nikomu nie mówiła, że chce wyjechać. Nawet matce. Jej mąż i dzieci mówili wszystkim, że ich zostawiła i wyjechała za granicę zrywając wszelkie kontakty. Brzmiało to dziwnie, ale wszyscy uwierzyli. Przez 5 lat nikt oficjalnie nie zgłosił zaginięcia kobiety.

Pół roku temu podlaska policja wszczęła jednak postępowanie w sprawie jej zaginięcia. W jego wyniku 50-letni mąż pani Krystyny usłyszał zarzut zabójstwa. Mężczyzna przebywa obecnie w areszcie tymczasowym. Tydzień temu przeszukano podwórko ich domu. Policja nie zdradza, czy znaleziono tam ciało kobiety. Takie wnioski śledczych nie wszystkich dziwią.

- Nie uwierzę, by Krystyna

tak po prostu wyjechała i zerwała kontakt z rodziną i znajomymi - mówił dzwoniący do naszej redakcji mężczyzna. Nie chciał się przedstawić. - Jakiś romans czy szalona decyzja o wyjeździe to nie w jej stylu. Znałem ją dobrze. Może pokłóciła się z mężem, ale przyjaciołom dałaby przynajmniej znać, że wszystko w porządku. Mąż i dzieci, gdy ich pytałem, mówili, że wyjechała za granicę. Ale to poważna, ustatkowana kobieta po 40. Nie mogłaby tego zrobić.

Mężczyzna, który do nas dzwonił, chciał zgłosić zagięcie, ale w przypadku, gdy cała rodzina twierdziła, że kobieta wyjechała, byłoby to niewiarygodne. Jego wątpliwościom nikt nie dawał wiary.

Krystyna i jej mąż mieszkali przy ul Asnyka. Byli typowym małżeństwem z dwójką dzieci, mieli córkę i syna. Kobieta pracowała w miejscowym sklepie, jej mąż był kierowcą ciężarówki. Często przed ich domem stał TIR, którym jeździł.

- Nic złego o nich nie możemy powiedzieć - mówią sąsiedzi. - Ona była elegancka, dobrze wychowana, miła. Grzegorz też sprawiał dobre wrażenie. Nie wydawał się ani kombinatorem , ani złodziejem. Alkoholu też nie nadużywał, bo był kierowcą. Nie słyszeliśmy, by były między nimi jakieś awantury. Nie wiemy, jak to się mogło stać.

Dodają, iż wszystkich zdziwiło nagłe zniknięcie Krystyny. Jej córka miała wówczas 21 lat, syn był niewiele młodszy.

- Ciało zagrzebał w ogrodzie - twierdzi pani Krystyna, podająca się za kuzynkę zaginionej. - Dzieci i matka zamordowanej wiedzieli o tym, bo tłumaczyli rodzinie, że jest za granicą i że czasami do dzieci dzwoni.

-Pytałem kiedyś jej córkę, co stało się z matką. Odpowiedziała, że wyjechała - mówi jeden z sąsiadów. - Pytałem też, czemu jej nie szuka. Niedługo po zaginięciu Krystyny ich ojciec też się wyprowadził, wykupił mieszkanie w bloku. Dzieci, które ledwie weszły w dorosłe życie, zostały same w sporej piętrówce. W takiej sytuacji pomoc matki by się przydała. A poza tym, na miejscu dzieci chciałbym wiedzieć, co dzieje się z moją matką.

Ale córka Krystyny nie chciała tego słuchać. Powtarzała, że matka ich zostawiła.

- To dobra dziewczyna. Może w to wierzyła, choć to jakieś dziwne - komentuje sąsiad.

Od innej osoby słyszeliśmy z kolei, że córka Krystyny nie miała najlepszych stosunków z matką. Ponoć kłóciły się o mężczyznę. A później został on skazany za gwałt właśnie na nieletniej córce Krystyny. Po zaginięciu (albo śmierci) 41-latki jej córka wyszła za mąż. Mówiła znajomym, że zapraszała matkę na ślub i że ta odmówiła.

Jakiś tydzień temu na ich podwórku policja przekopywała ogród, ale nie wiadomo, czy coś znaleźli . Jedni mówią, że policja odkopała ciało, inni, że nie.

Plotki, iż ciało Krystyny zostało odnalezione, pojawiały się już jakiś czas temu. Kiedyś odnaleziono zwłoki w jakiejś wiosce pod Bielskiem i też mówiono, że to ona. Później jeden z mieszkańców ul. Asnyka kopiąc kanalizację znalazł jakieś kości i znów poszła fama, że to zaginiona 41-latka.

- Były to tylko plotki, a może prowokacja policji - mówią mieszkańcy okolicy.

Tym razem jednak policja ma mocne dowody, skoro chwali się zarzutami wobec 50-latka. Najlepszy dowód to ciało...

- Skrzętnie gromadzony przez śledczych materiał dowodowy i żmudne ustalenia w sprawie pod nadzorem prokuratury zaowocowały zatrzymaniem podejrzanego i doprowadzeniem go do prokuratury, gdzie 50-latek usłyszał zarzut zabójstwa - mówi Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskiej policji.

Mężczyzna został osadzony w areszcie na 3 miesiące. Nie przyznaje się. Śledztwo trwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna