Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażka ma smak słodko - gorzki

Mariuszowi Klimaszewski
J. Boniecki
Był jedynym Polakiem, który startując w Rajdzie Dakar zawsze dojeżdżał do mety. W tym roku dobra passa się skończyła. Jarosław Kazberuk z Białegostoku przegrał z pustynią. Opowiada o tym Mariuszowi Klimaszewskiemu.

Jak się czujesz jako przegrany? Szósty raz jechałeś w Rajdzie Dakar, ale po raz pierwszy nie przekroczyłeś linii mety. To musi boleć. Szczególnie, że już prowadziliście w swojej kategorii produkcyjnych samochodów ciężarowych. Czy można mówić o pechu? Co zawiodło?

- Nigdy wcześniej nie odpadłem z tak dużego rajdu. To dla mnie zupełnie nowy, nieznany smak. Powiedziałbym, że trochę słodko-gorzki... Meta tegorocznego Dakaru teoretycznie już pojawiła się na horyzoncie. Rywalizacja układała się po naszej myśli, bez żadnej awarii i większych przygód. Jechaliśmy świetnie. Po trzynastu dniach wygrywaliśmy swoją kategorię jadąc mercedesem unimogiem, tym samym samochodem, co w ubiegłym roku. Zwolnić nie mogliśmy, gdyż różnice czasowe w czołówce po dwóch tygodniach walki były minimalne. Musieliśmy jechać na maksa. Perspektywa wygrania kategorii w największym i najtrudniejszym maratonie pustynnym była dosłownie na wyciągnięcie ręki. Dodajmy, że w historii startów jeszcze nigdy żadnemu Polakowi nie udało się zwyciężyć w żadnej z kategorii.

Tymczasem jedna zdradziecka wydma, tak jak w przypadku Krzysztofa Hołowczyca, przekreśliła wasze marzenia o sukcesie.

- Usterka pojawiła się gwałtownie i bez ostrzeżenia, podczas podjeżdżania jednej z tysięcy wydm znajdujących się na trasie tego etapu. Zawiodła skrzynia biegów, w której - z powodu po prostu zmęczenia materiału - pękł jeden z wałków, poważnie uszkadzając inne elementy m.in. obudowę. Zaczęła się dramatyczna walka, już nie o zwycięstwo, ale raczej o przetrwanie i dojechanie do mety. Robiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, by tylko przeć do przodu. Skrzynia się grzała, olej wyciekał. W pewnym momencie unimog się zapalił. Dwie duże gaśnice ledwo poradziły sobie z pożarem. Nad ranem dotarliśmy wreszcie na metę. Niestety, okazało się, że półtorej godziny za późno. Nieubłagalne przepisy wykluczyły nas z rajdu. Na nic zdały się interwencje kapitana naszego narodowego teamu - Rafała Sonika u sędziów.
Czy to pech? Raczej życie. Chociaż, gdyby policzyć te wszystkie trzynastki... Rok 2013, etap 13-ty i godz startu 13:13...

Wspomniałeś o kapitanie narodowego teamu. Po raz pierwszy na Dakarze wszyscy nasi kierowcy ciężarówek, samochodów osobowych, quadów, motocykli stworzyli jedną drużynę - Polish National Team. Jak się układała współpraca i czy ten pomysł jednej drużyny będzie kontynuowany w przyszłych Dakarach?

- Poland National Team. Trzy razy tak dla tego przedsięwzięcia! Ogromna praca wykonana właśnie przez kapitana reprezentacji, Rafała Sonika, i innych zawodników przyniosła pozytywne rezultaty. Po raz pierwszy można było odczuć, że jesteśmy drużyną narodową. W latach ubiegłych wszędzie widoczny był podział, także w mediach, które faworyzowały jeden, duży zespół, zapominając o innych startujących Polakach. W tym roku każdy polski team (Jarek Kazberuk razem z Robinem Szustkowskim i Wojciechem Białowąs startował w zespole R-Six Team - przyp. aut.) walczył o wynik sportowy, ale zarazem "krzesał" energię na to, żeby wspierać się nawzajem tam, gdzie tylko to było możliwe. Także codzienne rozmowy z Rafałem Sonikiem, Adamem Małyszem czy Grześkiem Baranem pozytywnie nastrajały do walki. Mieliśmy także wspólną mszę świętą, która szerokim echem obiła się wśród całej społeczności rajdowej tegorocznego Dakaru. Misjonarz z Argentyny przejechał 1200 kilometrów, by się z nami spotkać. Mam nadzieję, że Polish National Team zostanie z nami w rajdach już na zawsze.

Dakary zawsze obfitują w wiele przygód. W poprzednich startach miałeś niesamowite spotkania z tubylcami. A jak było na tegorocznej trasie.

- Już na zawsze zostanie mi w pamięci mi taki oto obraz: cały dzień ścigaliśmy się po wysokich wydmach. Końcówka etapu, ostatnie 20 kilometrów przebiegało po plaży. Przed nami pusto, widok po horyzont. W pewnym momencie dojechaliśmy do ogromnego stada fok, które odpoczywały podczas podróży na południe wygrzewając się na plaży. Zwalniamy. Przez chwilę nie chciało nam się ścigać. Patrzyliśmy, jak stado powoli przesuwa się w kierunku wody i zanurza się w ogromnych falach oceanu. Wspaniały widok.

Jakie są twoje dalsze plany związane z Dakarem? Planujesz start w innych samochodowych maratonach?

- Już padło kilka ciekawych propozycji. Myślę, że raczej pozostanę w "wadze ciężkiej" i także w swoim dotychczasowym zespole R-Six, w którym panuje bardzo dobra atmosfera. Szybka i pewna jazda naszej drużyny na tegorocznym Dakarze spowodowała spore zainteresowanie nami różnych zespołów fabrycznych. Dostaliśmy oferty i propozycje testów z dwóch największych "stajni". Zdradzę tylko, że jedna jest niebieska i od lat dominuje w kategorii ciężarówek, a druga depcze jej po piętach, mając na koncie piękną historię dakarową i jest naszym południowym sąsiadem. Program przewiduje starty w dwóch rajdach pustynnych w tym roku (Maroko, Egipt lub Zjednoczone Emiraty Arabskie), a także w kilku treningach w warunkach bojowych w Tunezji, Abu Dhabi, Dubaju. Kto wie czy nie wystartuję także w największym rajdzie miedzy Dakarami - Silk Way Rally.

Wyścig, chociaż nazywa się Rajdem Dakar, rozgrywany jest Ameryce Południowej. Przeprowadzka tego wyścigu na inny kontynent spowodowana była groźbami ataków terrorystycznych. Czy sądzisz, że jest jakaś szansa powrotu tego słynnego wyścigu do Afryki? Czy kierowcy rozmawiają o tym, czy też jest to temat zamknięty?

- Myślę, że już nikt nie tęskni za Dakarami w Afryce. Może jedynie ci zawodnicy, którzy nigdy wcześniej tam nie byli. Ameryka Południowa tak bardzo zachwyca swoją dziką, niezwykłą naturą, że trudno byłoby znaleźć na ziemi równie piękne miejsce do ścigania się. Z jednej strony ocean, z drugiej potężne pasmo Andów i najbardziej sucha pustynia na świecie - Atacama. Tam zawsze chce się wracać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna