Czerniawskiego usunięto z klubu SLD w dniu 26 marca, gdy okazało się, że jego karty do głosowania użył inny poseł. Marszałek Sejmu Marek Borowski domagał się też, by zamieszani w sprawę używania cudzych kart posłowie złożyli mandaty.
- Komisja Etyki Poselskiej od razu przyjęła wyjaśnienia moje i posła Jana Chaładaja, który przyznał, że zagłosował moją kartą bez mojej wiedzy. Zwrócono mi uwagę, żebym nie zapominał zabierać karty z sali obrad. W ubiegłym tygodniu zostałem również uniewinniony przez komisję etyki SLD - poinformował Czerniawski. - Złożyłem wniosek do prezydium klubu SLD o pilne przywrócenie mnie do klubu. Poparłem go dokumentami.
Czerniawski przypomniał, że w czasie, gdy ujawniono skandal z głosowaniem cudzymi kartami, on przebywał na dwutygodniowym zwolnieniu lekarskim. Przyznał, że często zdarzało mu się, podobnie jak innym posłom, zostawiać kartę do głosowania w czytniku na sali obrad lub w innych miejsach. W Sejmie obowiązuje praktyka, że nie głosuje się legitymacjami poselskimi, które są jednocześnie elektronicznymi kartami do głoswania, lecz dodatkowymi kartami, wystawianymi przez obsługę elektronicznego systemu głosowania. Gdy któryś z posłów stwierdzi brak karty, obsługa natychmiast anuluje starą kartę i wystawia nową.
Z drugiej strony panuje też, według Czerniawskiego, obyczaj, że jak ktoś zostawi kartę na sali obrad, koledzy natychmiast ją zabierają, żeby oddać właścicielowi. Dlaczego? W trosce o to, aby nie trafiła w niepowołane ręce. Wyjaśnienie nie zabrzmiało przekonywująco. Sala obrad jest non stop pod kontrolą służb sejmowych, których obowiązkiem jest m.in. zbieranie pozostawianych w urządzeniach do głosowania kart i ich przechowywanie, aż właściciel zgłosi się po odbiór.
Czerniawski określił sankcje, nałożone na niego przez macierzysty klub, jako krzywdzące i bezpodstawne. Uznał jednak, że nie będzie "dolewać oliwy do ognia" krytyką działania władz klubowych i partyjnych, bowiem "ogień płonie już w SLD dużym płomieniem". Dodał, że członkowie Komisji Finansów Publicznych, której jest przewodniczącym, zarówno z SLD jak i z opozycji, nie zamierzali domagać się, w związku z tą sprawą, usunięcia go z funkcji przewodniczącego.
- Czuję się dobrze, wszyscy mówią mi "dzień dobry", za to ja nie mówię "dzień dobry" niektórym osobom - podsumował Czerniawski.
Poseł Czerniawski jest pewny powrotu do klubu SLD
(MK)
Mieczysław Czerniawski, który od 26 marca jest posłem niezrzeszonym, oczekuje decyzji w sprawie swojego powrotu do Parlamentarnego Klubu SLD. - Nie zrobiłem nic złego, wykluczono mnie pochopnie, wyrządzając krzywdę - powiedział na wczorajszej konferencji prasowej w Łomży.