- Czuję się ofiarą byłej Służby Bezpieczeństwa. Moja lustracja trwa już 20 lat. Od 20 lat żyję z piętnem agenta, który donosił i krzywdził ludzi - mówił parlamentarzysta.
Poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej absolutnie nie zgadza się z Instytutem Pamięci Narodowej, który zarzuca mu, że jest kłamcą lustracyjnym, ponieważ złożył niezgodne z prawdą oświadczenie. Zdaniem IPN, SB zainteresowała się posłem w 1977 roku. Do końca lat 80. miał on być tajnym współpracownikiem o pseudonimach "Izydor" i "Wilhelm".
Dlatego prokurator IPN zawnioskowała wczoraj o pozbawienie posła na osiem lat prawa pełnienia funkcji publicznych.
- Eugeniusz Czykwin był posłem na Sejm PRL. Żaden z funkcjonariuszy nie odważyłby się na fikcyjną rejestrację takiej osoby - przekonywała prokurator IPN.
Lustracją Eugeniusza Czykwina już raz zajmował się sąd. W pierwszym procesie sędziowie uznali, że poseł złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne o tym, że nie współpracował z SB. Jesienią 2011 roku ten wyrok uchylił jednak Sąd Apelacyjny w Białymstoku. I nakazał ponowne zbadanie tej sprawy. Drugi proces lustracyjny toczył się od stycznia ubiegłego roku.
Pełnomocnik posła, jak i sam Eugeniusz Czykwin, wnieśli wczoraj o uznanie jego oświadczenia lustracyjnego za prawdziwe. W ich ocenie nie ma żadnych dowodów na tajną i świadomą współpracę z SB.
- Nie było i nie ma żadnej teczki Czykwina. Brak jest jakiejkolwiek wiarygodnej informacji, dowodu, że kontakty Czykwina z funkcjonariuszami SB były tajne. Nie istnieją żadne dokumenty świadczące o tym, że lustrowany był współpracownikiem SB i to świadomym - mówił na rozprawie pełnomocnik posła.
Sąd ogłosi wyrok za tydzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
