Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potworna zbrodnia. Zabił żonę, bo chciała rozwodu

Izabela Krzewska, Urszula Bisz
Policyjni technicy idą na miejsce zbrodni. Zdjęcie archiwalne z września 2010 roku
Policyjni technicy idą na miejsce zbrodni. Zdjęcie archiwalne z września 2010 roku
22-letnia Grażyna chciała od życia czegoś więcej, niż tylko całymi dniami czekać na męża-ćpuna, który raz na jakiś czas wychodzi z więzienia na przepustkę.

Jednak mąż postanowił pozbawić ją planów na przyszłość.

Zgwałcił żonę, a potem zabił? Odbył stosunek ze zwłokami? Mieszkańcy Siemiatycz nadal zastanawiają się, co wydarzyło się we wrześniu ubiegłego roku w ich niewielkim miasteczku. Ludziom nie mieści się w głowie, że mógł to zrobić Wojtek P. To przecież syn znanej w mieście fryzjerki, sąsiad... Ale zdaniem śledczych, młody mężczyzna zaszlachtował swoją żonę. Omal nie zabił również jej koleżanki. Wszyscy wiedzieli, że siedział w więzieniu za narkotyki i że sam też ćpał, ale przecież nigdy nie był agresywny. Nie zaczepiał. Jak mijał na ulicy, mówił "dzień dobry"...

Wkrótce stanie przed sądem
Do brutalnego morderstwa doszło 6 września 2010 r. w jednym z mieszkań przy ul. Pałacowej. Jak wynika z aktu oskarżenia, Wojciech P. zadźgał swoją żonę nożem, a kiedy ta skonała, rozebrał ją i odbył z jej zwłokami stosunek płciowy. Chwilę wcześniej usiłował też zabić jej współlokatorkę, Iwonę. 28-latka przeżyła, ale, jak mówią sąsiedzi, poroniła ciążę. Sąd Okręgowy w Białymstoku, do którego właśnie trafił akt oskarżenia w tej sprawie, może skazać mężczyznę nawet na dożywocie. Wojciech P. przyznał się do winy.

Przez długi czas ludzie jednak żyli domysłami. Mówili, że w mieszkaniu, które wynajmowała Grażyna, była impreza. Że kobiety wcześniej piły z zabójcą. Było bardzo głośno, przyjechała policja. Dopiero teraz okazało się, że hałas, na który narzekali tego dnia sąsiedzi, to były odgłosy zabójstwa.

Nie chciał jej dać rozwodu
Właśnie 6 września 2010 r. Wojciech P. wyszedł na przepustkę z zakładu karnego, gdzie odsiadywał wyrok za narkotyki. Chciał wyjść, żeby, jak twierdzi, zawieźć mamę do lekarza w Warszawie. W rzeczywistości chciał się spotkać ze swoją żoną Grażyną. Już wiedział, że 22-latka chce się z nim rozwieść, bo ma innego faceta. Powiedziała mu to miesiąc wcześniej.

P. namówił swojego brata, żeby pod pretekstem odbioru od szwagierki swojego komputera, sprawdził, czy Grażyna jest sama w mieszkaniu. Chciał z nią porozmawiać na osobności. Czuł się oszukany, że kobieta nie czekała na niego, że gdy on siedział za kartami, ona postanowiła ułożyć sobie życie z innym.
Znajome Grażyny z pracy w siemiatyckiej mleczarni mówią, że kobieta chciała od życia czegoś więcej, niż tylko całymi dniami czekać na męża-ćpuna, który raz na jakiś czas wychodzi na przepustkę. Pracowała, chciała się dokształcać. Kilka lat wcześniej wyrwała się z podsiemiatyckiej wioseczki, a teraz chciała iść dalej. Znalazła nowego partnera. Jednak mąż, którego planowała zostawić, postanowił skutecznie pozbawić ją planów na przyszłość.

W dniu tragedii Grażyna wróciła do domu około godziny 17. Wcześniej załatwiała swoje sprawy "na mieście". Była m. in. w starostwie powiatowym. Chciała zasięgnąć rady odnośnie planowanego rozwodu.

Kiedy tylko przekroczyła próg mieszkania, do jej drzwi zapukał Piotr, brat oskarżonego. Wojtek stał w tym czasie przy sąsiednim bloku i obserwował wszystko z ukrycia. Tego dnia był już po jednym piwie i działce heroiny. Niecierpliwił się. W końcu Piotr wyszedł razem z komputerem. - Grażyna jest sama - przekazał bratu.

Miała być sama w domu
Wojtek tylko na to czekał. Drzwi do mieszkania otworzył swoim kluczem i zamknął je od środka. Wszedł do dużego pokoju. Tam znalazł Grażynę. Ale jego żona nie była sama. Razem z nią siedziała koleżanka Iwona. Kobiety od 2 tygodni były współlokatorkami. Wojtek nie miał o tym pojęcia. Był zaskoczony. Domowniczki również nie spodziewały się gościa.

Mężczyzna obwieścił, że chce porozmawiać z żoną sam na sam. Poszli do kuchni. W pewnym momencie Wojtek chwycił za nóż i zaczął nim wymachiwać . Kiedy kobiety chciały go uspokoić, rzucił się na nie. Zadawał ciosy na oślep, raz jednej, raz drugiej: w głowę, klatkę piersiową, brzuch...

Po chwili Iwona znalazła się na podłodze. Była przytomna, ale udawała, że nie żyje. Żona Wojciecha P. nie miała szans. Oprawca zadał jej 30 ciosów nożem, w tym, jak określił biegły, 17 bardzo silnych. Kiedy przyjechało pogotowie, była już martwa.

To sąsiedzi wezwali pomoc
Awanturę w mieszkaniu usłyszeli sąsiedzi. Wezwali policję. Mundurowi nie weszli jednak do mieszkania, bo Wojciech P. siedział cicho i im nie otworzył. Gdyby policjanci dobijali się dalej, być może Grażyna mogłaby nadal żyć.

Wojciech P. uciekł z mieszkania dopiero po godzinie 23-tej, kiedy na zewnątrz było już ciemno. By nie wzbudzać podejrzeń, zdjął zakrwawione ubranie i nałożył czyste, z szafy.

Dopiero kiedy oprawca opuścił mieszkanie, ciężko ranna Iwona wyczołgała się na klatkę schodową. Krew sączyła się jej z ran na brzuchu i całym tułowiu. Zaczęła pukać do drzwi sąsiadów. Błagała o pomoc.

- Ona nie pukała, tylko waliła! - opowiadała nam dzień po tragedii sąsiadka z naprzeciwka. - Na drzwiach jeszcze widać ślady krwi...

To dzięki zeznaniom Iwony policjanci szybko znaleźli napastnika. Wojciech P. ukrył się w mieszkaniu matki przy ul. Legionowej. 34-latek nie chciał się jednak poddać bez walki. Odkręcił kurki i groził wysadzeniem budynku. Mundurowi wyłamali drzwi i wyrwali mężczyźnie zapaliczkę.

Ja się tylko broniłem
Wojciech P. usłyszał 5 zarzutów. Przyznał się do zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Ale jego zdaniem, winę za tragedię ponosi jego żona.

- Grażyna groziła mi nożem, żebym wyszedł. Ja się tylko broniłem - zeznawał Wojciech P. w prokuraturze. - Chciałem jej wytrącić nóż z ręki, ale wtedy przyszła Iwona i zaczęliśmy się szarpać. Dostałem cios w udo.

Pozostałe zarzuty dotyczą kradzieży, narażenia na niebezpieczeństwo szeregu osób oraz... zbezczeszczenia zwłok. Na początku śledztwa 34-latek nie przyznał się do stosunku płciowego z żoną. Kiedy badania DNA dowiodły, że kłamał, Wojciech P. zmienił zdanie i powiedział, że seks miał miejsce podczas rozmowy w kuchni, ale żona wówczas żyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna