Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potworny dewiant-kazirodca! Gwałcił żonę, pasierbicę i siostrzenicę

Piotr Ossowski [email protected]
Przeczytaj szczegóły.

Marta i Monika mieszkały w jednej z podostrołęckich wsi. Matka ma problemy natury psychicznej, córkami zajmował się głównie ojciec. Niepozorny, drobny mężczyzna. Nie miał stałej pracy, ale jakoś sobie radził, dorabiając to tu, to tam. Trudno odtworzyć, jak się to wszystko zaczęło.

Kiedy dziewczynki były małe, ojciec je kąpał. Wtedy zaczęło się dotykanie. Potem ojciec kładł dziewczynki do łóżek. Spały w tym samym pokoju. Kiedy Monika zaczęła dojrzewać, w wieku 12-13 lat, ojciec przychodził do niej i kładł się obok. Marta, patrząca na to z drugiego łóżka, pewnie jeszcze nie wiedziała, co tata robi siostrze. Była młodsza o dwa lata. Kiedy, po mniej więcej dwóch latach, sama dojrzała, dowiedziała się, co to jest. Ojciec przychodził do nich wieczorem niemal codziennie. Raz do jednej, raz do drugiej. Jeśli któraś miała okres, zostawiał ją w spokoju. W łóżku obok leżała siostra…

I tak to trwało całe lata. W wieku 17 lat Monika zaszła w ciążę. Mówiła, że dziecko jest jej chłopaka. Kim jest chłopak? Tego nie chciała powiedzieć. Urodziła w wieku 18 lat i zostawiła dziecko w szpitalu. Od razu zresztą zapowiedziała, że to zrobi. Że nie chce dziecka. W międzyczasie rodzina wyprowadziła się do innej wsi. Bo ludzie już zaczynali gadać, że dziecko nie wiadomo skąd. W nowym domu, kilka miesięcy po urodzeniu dziecka, ojciec znów wyciągnął łapy do córek. Nie powiedziały nie. Wkrótce ich koszmar miał się skończyć. Dziecko Moniki urodziło się z wadą genetyczną. Badania DNA wykazały niezbicie - ojcem dziecka Moniki jest jej ojciec. Zatrzymała go policja. Jednak nawet wtedy, nawet kiedy zboczeniec siedział w areszcie, a córki były nareszcie od niego uwolnione, nie chciały o tym mówić.

Kochały ojca, który je gwałcił

- Tragizm takich spraw, i jednocześnie ich trudność procesowa, polega na tym, że ofiary kazirodztwa nie potrafią, nie chcą o tym opowiadać - mówi Waldemar Ustaszewski, sędzia Sądu Rejonowego w Ostrołęce, który orzekał w tej sprawie.

Zeznania córek, wykorzystywanych przez ojca, mogą szokować.
- One mówiły, że ojciec był dla nich dobry. Opiekował się, pomagał w lekcjach, dawał pieniądze - mówi sędzia Ustaszewski. - One mówiły wprost, że ojca, mimo tego, co im robił, kochały. Były od niego całkowicie uzależnione psychicznie. W przypadku tej sprawy, nie dochodziło do przemocy fizycznej, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Córki ulegały ojcu przez wiele lat.

O spustoszeniu, jakie zwyrodnialec uczynił w ich umysłach, trudno mówić.
- Zszokowało nas w sądzie, że jedna z nich, podczas procesu dorosła już przecież kobieta, przychodziła na sprawy z misiem przytulanką - opowiada sędzia Ustaszewski.

Ojciec od początku do końca do niczego się nie przyznawał. Nawet w obliczu badań DNA, stwierdzających, że jest ojcem dziecka Moniki. W zeszłym roku usłyszał wyrok: 11 lat więzienia.
Jak to możliwe, że przez długie lata nikt nie wiedział, co się dzieje w tym domu? W domu, który odwiedzał kurator sądowy i opieka społeczna?

- Nie było żadnych sygnałów - tłumaczy sędzia Ustaszewski. - Jeden raz, kiedy dziewczynki miały już po kilkanaście lat, matka wykrzyknęła gdzieś w obecności kuratora, że ojciec je kąpie. Ten sygnał był dokładnie sprawdzany.

Niestety, zadziałał ten sam, tragiczny mechanizm psychologiczny, który gwałconym córkom nie pozwala o tym mówić. Niczego nie potwierdziły, wszystkiemu zaprzeczyły.

Ojczym używał akcesoriów

Podobnie było w innej sprawie. Ta tragedia też miała miejsce w jednej z podostrołęckich wsi. W tym przypadku nie ma wprawdzie kazirodztwa jako takiego, ale skala dewiacji zwyrodnialca ogromna. Mieszkaniec wsi przez długie lata gwałcił żonę, pasierbicę i - przyjeżdżającą do nich od czasu do czasu, na ferie i wakacje - siostrzenicę żony. Ta ostatnia przebywała na co dzień w rodzinie zastępczej. Pasierbica zwyrodnialca wychowywała się z nim praktycznie od pierwszych chwil życia. Ojczym związał się z jej matką, kiedy ta była jeszcze w ciąży.

- Kiedy tylko dziewczynka zaczęła dojrzewać, ojczym zaczął z nią współżyć - opowiada sędzia Ustaszewski. - Jej matka pracowała i wychodziła z domu wcześnie rano. Kiedy tylko przekroczyła próg, ojczym przychodził do pasierbicy. Praktycznie codziennie.

I mimo że niejedno już słyszał na sali sądowej, na wspomnienie tej sprawy kręci głową.
- To było wyjątkowo obrzydliwe - mówi. - Powiem tylko, że ten mężczyzna używał takich "akcesoriów" jak ogórek, kiełbasa, jajka, dezodoranty…

Bite, znieważane, zniewalane

Zwyrodnialec pastwił się w ten sposób nad żoną, pasierbicą i siostrzenicą żony przez kilka lat. Szokujące jest to, że w międzyczasie odpowiadał przed sądem (i był skazywany!) za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad żoną i pasierbicą. Niestety, znów zadziałał ten sam mechanizm psychologiczny - o przemocy seksualnej kobiety nie powiedziały ani słowa. Mimo że w sprawach o znęcanie się zeznawały. Mówiły i w prokuraturze, i w sądzie, jak ich kat znęcał się nad nimi, psychicznie i fizycznie. Z własnych relacji wyrugowały jednak dokładnie wszystkie elementy związane z przemocą seksualną. O biciu, wyzywaniu, upokarzaniu były w stanie mówić - o gwałceniu - nie. To spowodowało, że mężczyzna odpowiadał, jak się to brzydko określa w sądowo-prokuratorskim slangu, tylko za "zwykłe znęty".
Sprawa wyszła na jaw, kiedy siostrzenica żony zwyrodnialca "wygadała się" w rodzinie zastępczej. Zwyrodnialec trafił za kratki na dziesięć lat. Co jego pasierbica mówiła w sądzie?

- To był taki sam schemat - wspomina sędzia Ustaszewski. - Ofiara się poddała. Nie rozumiała tego, być może myślała nawet, że to w pewnym stopniu jej wina. Miała nadzieję, że to się kiedyś skończy. Mówiła, że nigdy nie chce mieć nic wspólnego z mężczyznami, że nigdy nie będzie miała dzieci.
Otworzyła się dopiero przed sądem. Wcześniej nie powiedziała o tym, co się dzieje w domu nikomu.
- To jest największy problem w tych sprawach. Mimo rozmów z psychologiem, zapewnienia dyskrecji i odseparowania podczas procesu od sprawcy, ofiary z wielkim trudem opowiadają, co je spotkało - podkreśla sędzia Ustaszewski.

Inne czynności seksualne

Na szczęście, ofiarom czasem udaje się przełamać wstyd i poczucie winy. Zwykle jednak dopiero po wielu latach są w stanie opowiedzieć o tym, co je spotkało. Tak jak Karolina, pewna ostrołęczanka, dziś już dorosła kobieta, która wyznała pani psycholog, przez co przeszła.

- To była najtrudniejsza dowodowo z tych trzech spraw w ostatnim czasie, w których orzekałem - mówi sędzia Ustaszewski.

Dziewczyna z trudem odtwarzała w pamięci to, co robił jej ojciec. Pamiętała, że pierwszy raz była molestowana, kiedy miała około 5-6 lat. Później, przez kilkanaście lat, ojciec zmuszał ją do - jak to określa kodeks karny - "innych czynności seksualnych". Prawo nie zna niuansów - stosunek seksualny to jedno, wszystko inne - dotykanie, seks oralny i tak dalej - to "inne czynności seksualne". Karolina dokładnie zapamiętała sytuację z pewnej nocy sylwestrowej - miała wtedy 15-16 lat. Wówczas, po raz nie wiadomo już który, ojciec zmusił ją do "innej czynności seksualnej".

Ojciec jednak wszystkiemu zaprzeczał. Matka zeznawała, że o niczym nie wiedziała. Owszem, jej mąż interesował się pornografią, oglądał ją, ale że cokolwiek z córką? Nie. O tym nie miała pojęcia. Liczne, specjalistyczne opinie psychologiczne wskazywały jednak na wiarygodność zeznań Karoliny. Sąd Rejonowy w Ostrołęce skazał jej ojca na 7 lat więzienia. Sąd wyższej instancji, również zasięgający opinii biegłych psychologów, podtrzymał wyrok.

O toczących się tego typu sprawach organy ścigania nie mówią. Dla dobra śledztwa, ale przede wszystkim dla dobra ofiar. Jednak tych kilka spraw, które zaledwie w ciągu kilkunastu miesięcy ujrzały światło dzienne, pozwala domyślać się, jaka jest skala tego zjawiska.

- Chciałbym wierzyć, że te sprawy, które trafiają do sądu, to wszystko - mówi sędzia Ustaszewski. Nie ma jednak złudzeń: - Tak nie jest. Istnieje z pewnością ciemna liczba spraw, które nie ujrzały i pewnie nigdy nie ujrzą światła dziennego.

Imiona bohaterek tekstu zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna