Czy można się dobrze bawić w miejscu, w którym pod żadnym pozorem nie można nawet rozstawić grilla? Można! I to jeszcze jak można.
- Każdy w tym naszym pędzącym w pośpiechu świecie potrzebuje takiego miejsca - Urszula Kuczyńska, kierująca Skansenem Kurpiowskim w Nowogrodzie, nie ma wątpliwości, że jej placówka może śmiało rywalizować z nowoczesnymi atrakcjami. - Miejsca, gdzie można dotknąć chropowatego drewna, pochodzić po zielonej trawie i posłuchać ptaków. Poczuć się bezpiecznie i szczęśliwie, jak w dzieciństwie - wyjaśnia.
Nie musi przekonywać Piotra Kosiorka z Goworówka w Ostrołęckiem, który przyjechał z żoną Agnieszką i dziećmi, Olą i Michałem.
- W podobnej chacie się wychowywałem - mówi.
Muzeum, ale inne
Skansen to słowo, a w zasadzie nazwa własna pochodząca ze Szwecji, która przyjęła się jako określenie pewnego typu muzeów: placówek etnograficznych, które pod gołym niebem gromadzą budowle, maszyny i urządzenia, pokazujące przeszłość regionów i różnych dziedzin życia.
Skansenem nazwał swój pomysł szwedzki etnograf Artur Hazelius, który w 1891 roku w Djurgarden (dzielnica Sztokholmu) zgromadził 150 obiektów drewnianej architektury ludowej.
Polscy badacze przeszłości i kultury ludowej, których u schyłku XIX i w początkach XX wieku nie brakowało, pomysł podchwycili, choć nie od razu udało się nadać mu realne kształty. Najpierw powstał skansen kaszubski we Wdzydzach (ma już ponad 100 lat). A jako następny - kurpiowski w Nowogrodzie.
Inicjatorem był pochodzący z Nowogrodu Adam Chętnik, który na ten cel kupił ziemię na niezwykle malowniczej skarpie nad Narwią, ze wspaniałym widokiem na Puszczę Zieloną. Ofiarował placówce także swoje zbiory. Pierwszy budynek stanął w skansenie w 1923 roku, a gdy doszło do uroczystego otwarcia, 19 czerwca 1927 r., muzeum miało już ponad 200 eksponatów. Mimo problemów, zwłaszcza finansowych, rozwijało się, do II wojny światowej.
Wojenna zawierucha nie oszczędziła zbiorów w Nowogrodzie. Ocalała tylko brama i dwa odrzynki drzew bartnych, które można oglądać do tej pory. Idea utrwalenia kurpiowskich tradycji budowlanych i rolniczych powróciła dopiero w latach 50. Na podłomżyńskich łąkach odbyła się w 1956 roku wystawa rolnicza, a po dwóch latach eksponaty przeniesione zostały do Nowogrodu. Na skansen przeznaczone zostało, znów na nadnarwiańskiej skarpie, 3,5 hektara gruntów. Najpierw ustawiony został kierat, potem stopniowo zaczęło przybywać budynków mieszkalnych i gospodarskich z Dylewa, Kadzidła, Łysych, Baranowa.
Miejsce uroczne
- Mamy obecnie 25 dużych obiektów i, szczerze mówiąc, nie ma już miejsca na kolejne - przyznaje Urszula Kuczyńska.
Ale to nie szkodzi. Monika i Łukasz z Łomży i tak będą przyjeżdżać, spacerować robić zdjęcia.
- Tu jest uroczo - mówią.
Albo Jerzy Babiński, też z Łomży, który miłością do historii zaraził rodzinę. Ponieważ jego syn, Krzysztof, jako jeden z założycieli Bractwa Rycerskiego, pojechał walczyć z Mongołami w Legnicy, towarzyszy mu wnuczek Michał. Bardzo zadowolony, bo właśnie pomagał kowalowi.
- Lubimy takie powroty do przeszłości - mówi Jerzy Babiński.
Jak szacuje Urszula Kuczyńska, rocznie nowogrodzki skansen odwiedza 40 tysięcy osób. Na niepowtarzalną atmosferę i przepiękne widoki mogą liczyć zawsze. Wczoraj wśród kurpiowskich chałup było więcej niż zwykle atrakcji. Następny duży festyn w jubileuszowym roku to Niedziela na św. Rocha (19 sierpnia).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?