Pali się aż 4 tys. metrów kwadratowych śmieci.
Są to głównie tworzywa sztuczne, czyli różnego rodzaju plastiki. Dym unosi się na kilka metrów w górę. Wiatr znosi go w stronę oddalonej o około 7 km Czarnej Białostockiej. Strażacy jeszcze nie wiedzą, jak długo potrwa gaszenie pożaru. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dogaszanie ognia może zająć nawet kilka dni.
- Zagrożenie dla ludzi praktycznie nie istnieje - bo dym omija zabudowania - mówi Marcin Dziedzic z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku. - Teoretycznie jednak palące się tworzywa sztuczne zawsze są groźne, bo emitują do atmosfery toksyny i furany.
W akcji gaśniczej bierze udział w sumie około 20 jednostek straży pożarnej. Poszczególne jednostki cały czas się zmieniają. Na gaszenie pożaru zużyto już ponad 30 tys. litrów wody. Strażakom zaczęło jej brakować i dowożą ją z pobliskich miejscowości. Wysypisko ma swój własny zbiornik o pojemności 20 tys. litrów, ale ten został szybko wyczerpany.
- Mróz z jednej strony nam pomaga, z drugiej utrudnia pracę - mówi Paweł Ostrowski, rzecznik białostocich strażaków.
To właśnie niskie temperatury pozwoliły strażakom, na zbliżenie się do palących się śmieci i szybkie powstrzymanie rozprzestrzeniania się ognia. Z powodu mrozu utrudnione jest jednak gaszenie 9-10 metrowej hałdy sprasowanych śmieci. Woda wylewana przez strażaków zamarza na powierzchni hałdy śmieci, w jej środku ciągle szaleje ogień.
Gaszenie utrudnia też to, że ogromna hałda śmieci nie jest niczym poprzedzielana. To jest właściwie magazyn śmieci, a nie składowisko. Zgodnie z prawem magazyn nie musi mieć przegród wymaganych na składowisku.
Strażacy nad ranem próbowali przekopać w śmieciach tunel, który oddzieliłby palące się śmieci o tych, których ogień jeszcze nie objął. Podstawiona przez właściciela wysypiska koparka nie dała jednak rady w porę przebić się przez grubą warstwę zamarzniętych sprasowanych śmieci i ogień się rozprzestrzenił.
- Miejsce pożaru jest zabezpieczone i ogień nie zagraża pobliskim lasom, ani budynkom stojącym na terenie wysypiska - uspokaja Paweł Ostrowski. - Strażacy swoją akcję zaczęli właśnie od ugaszenia ognia, który mógł przenieść się na las.
- Gdyby to było lato, to już cały las poszedłby z dymem - skomentował jeden z pracowników nadleśnictwa.
Jak się dowiedzieliśmy pożar tuż po godzinie 23 zauważyli pracownicy wysypiska. Wybuchł on u dołu hałdy śmieci niedaleko skraju lasu tuż przy jednej z hal. Przyczyny pożaru nie są jeszcze ustalone. Prawdopodobnie doszło do samozapłonu, ale niektóre pogłoski mówią o podpaleniu. Wątpliwości te wyjaśnia policja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!