Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie popielniczek

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
Piwo bez papierosa, to jak chleb bez mąki – uważa Michał Zawadzki i zastanawia się, czy nadal jest sens chodzić do baru.
Piwo bez papierosa, to jak chleb bez mąki – uważa Michał Zawadzki i zastanawia się, czy nadal jest sens chodzić do baru.
Od dziś papieros w barze może kosztować 500 zł.

Jak obejść ustawę?

Jak obejść ustawę?

Głowią się nad tym właściciele barów i pubów w całym kraju. Niektórzy mają nadzieję, że przepisy pozostaną martwe i nikt nie będzie ich egzekwował. Pojawiły się jednak również inne pomysły. Jeden z nich, to tworzenie "klubów palacza". Wchodzący do lokalu podpisywałby deklarację, że chce zostać członkiem takiego właśnie klubu i mógłby bez ograniczeń raczyć się tytoniowym dymem. Prawdopodobnie skutecznym rozwiązaniem byłoby też wywieszanie na drzwiach niewielkich lokali informacji, że właśnie odbywa się tu "impreza zamknięta".

We wszystkich barach już dzisiaj powinny pojawić się wywieszki zakazujące palenia tytoniu.

Zaczyna obowiązywać znowelizowana ustawa o ochronie zdrowia. Obawiają się jej właściciele lokali gastronomicznych, przeklinają nowe przepisy amatorzy nikotyny, którym grozi nawet 500 zł mandatu. Niektórzy z nich twierdzą, że jest to wręcz ograniczenie wolności obywatelskich.

- To dlaczego nie zabronią produkcji papierosów? - zastanawia się Henryk Michałowski, suwalski emeryt. - Nie zakażą, bo państwo ma z tego zysk.

Bar jak plac zabaw
Ustawa zakazuje palenia m.in. na stadionach, w szkołach, obiektach sportowych, na plażach, przystankach autobusowych i placach zabaw dla dzieci. Te restrykcje raczej nikogo specjalnie nie oburzają. Sejm uznał jednak, że od dymu muszą być wolne także przybytki gastronomiczne.

- Nie wiem, co zrobić, ale dostanę po kieszeni - obawia się Zbigniew Dzienisiewicz, właściciel baru przy ulicy Paca. - Poza nielicznymi wyjątkami, przychodzą do mnie sami palący. Mam ich brać za kołnierz i wyrzucać?

Trochę więcej optymizmu wykazuje właściciel dwu innych suwalskich barów: - Wywieszki o zakazie już mam. Pewnie obrót spadnie na początku, ale może klienci przyzwyczają się z czasem. Tak było w innych krajach Europy - mówią.

Najpierw pouczenia
Przy dużych obiektach gastronomicznych ustawodawca pozostawił furtkę. Można w nich wydzielić osobną salę dla palących, ale rygorystycznie trzeba przestrzegać przepisów dotyczących wentylacji. Szacuje się, że jest to wydatek rzędu 30-50 tys. zł.

- Nie stać mnie na takie inwestycje - przyznaje Katarzyna Gryc, właścicielka popularnej restauracji "Einstein".

Od dzisiaj strażnicy miejscy mogliby karać palaczy mandatami. - Raczej nie będziemy przesiadywać w barach - twierdzi Grzegorz Kosiński, komendant straży. - Mamy inne zajęcia.

- Na początek nie mandaty, lecz pouczenia - informuje Anna Wałecka z Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna