Nowy ksiądz dopiero kilkakrotnie odprawił mszę świętą. Dorośli parafianie zgodnie mówią, że jeszcze go nie zdążyli poznać i nic nie potrafią o nim powiedzieć. Są natomiast oburzeni i zbulwersowani nachalnością dziennikarzy TVN-u, którzy od szóstej rano nagabywali mieszkańców. Telewizja ogłosiła, że jej dziennikarze znaleźli tu "ukrywającego się przed prokuraturą" Romana K., byłego franciszkanina, który mieszkał wraz ze słynnymi zbuntowanymi betankami w Kazimierzu Dolnym.
- Są natrętni, jak muchy, trudno ich odpędzić - mówi starsza mieszkanka Długosiodła.
- Szukają taniej sensacji. Pijaczków pod sklepem naciągają na zwierzenia - dodaje sprzedawczyni w kiosku.
O to, czy rzeczywiście namierzony przez TVN duchowny ukrywał się przed prokuraturą, zapytaliśmy w Lublinie. W tamtejszej Prokuraturze Okręgowej i podległej jej Prokuraturze Rejonowej w Puławach toczą się dwa śledztwa dotyczące byłych betanek.
- Roman K. był poszukiwany przez naszą prokuraturę w celu ustalenia miejsca aktualnego pobytu - przyznaje Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie. I zastrzega. - Proszę jednak nie traktować tego jako ściganie. Nie był za nim wydany list gończy.
Zło na ubraniach
Młodzież żywiołowo komentuje zachowanie nowego księdza.
- Na pierwszym spotkaniu z ministrantami ksiądz wikariusz zaczął przeglądać dokładnie nasze ubrania - opowiada Przemek, piętnastoletni ministrant. - Kolega miał koszulkę z symbolem słynnej amerykańskiej autostrady "Route 66". Ksiądz stwierdził, że szóstki to znak satanistów i poradził by nie nosić tej koszulki. Potem szukał dalej - opowiada z przekąsem.
- U drugiego z ministrantów, po wnikliwych oględzinach stroju, ksiądz dostrzegł na koszuli czarnego kogutka - dopowiada Dawid, drugi z ministrantów. - Oczywiście stwierdził, że to symbol czarnych mszy i zakazał chodzenia w tej koszuli - kręci głową z niedowierzaniem.
- Kolejny kolega miał bluzę z napisem "Destroyer" - kontynuuje Aleksander, również ministrant. - Ksiądz przetłumaczył, że "Destroyer" znaczy po polsku "Niszczyciel" i naturalnie zakazał noszenia bluzy. Uzasadniał, że noszenie takich strojów to zło.
Według ministrantów nowy wikariusz pochwalił za strój tylko jednego z chłopców. Tego, który był ubrany w bluzę z błękitnym kapturem.
- Bo to kolor Matki Boskiej - cytują słowa budzącego ich zdziwienie księdza.
Rodzice są nieufni
Ministranci opowiedzieli w domu rodzicom o tym, że ksiądz interesował się detalami ich strojów. Według nich część rodziców poradziła, by na wszelki wypadek, nie chodzili do tego księdza na katechezę.
- My nie mamy religii z nowym księdzem - mówią Daniel i Piotrek, uczniowie Zespołu Szkół w Długosiodle. - Zaintrygowani opowieściami kolegów zapytaliśmy o niego naszą siostrę-katechetkę. Ta powiedziała tylko, żeby nie rozmawiać na temat księdza wikarego z dziennikarzami. Nic więcej nie chciała nam powiedzieć - dodają zawiedzeni.
Księża nabrali wody w usta
Spytany o postać kontrowersyjnego duchownego ksiądz Marek Soliwoda, drugi wikariusz odpowiedział, żeby o te sprawy pytać kurię łomżyńską. Ta komentarza odmawia.
Ksiądz prałat Czesław Głowicki, były proboszcz, będący od czterech lat na emeryturze, nie odezwał się wcale.
- Ja Pana na rozmowy nie prosiłem. Czy to wystarczy? - do takiego chłodnego i lakonicznego komentarza ograniczył się Stanisław Marzec, obecny proboszcz parafii w Długosiodle.
Imiona nieletnich rozmówców zostały zmienione.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?