Ci ostatni zaś sami szukają u nas pracowników. Najwięcej ofert mamy od Niemców (32 proc.), Holendrów (15 proc.) i Brytyjczyków (11 proc.). Z analiz 555 ofert pracy, które trafiły z Europy do nas w IV kw. 2010 r. wynika, że najczęściej poszukiwano opiekunów osoby starszej, kierowców samochodów ciężarowych oraz dentystów i robotników budowlanych. Sporo propozycji zatrudnienia mieli też robotnicy w gospodarstwie sadowniczym, pakowacze i murarze.
Branża rozrywkowa czeka
- To pionierskie badania, bowiem nikt w naszym województwie do tej pory nie analizował ofert od zagranicznych pracodawców - mówi Edyta Dąbrowska z Podlaskiego Obserwatorium Rynku Pracy i Prognoz Gospodarczych, które przeanalizowało ok. 6,7 tys. prasowych i internetowych ofert pracy. - Badania będziemy kontynuować, ale te dotyczą tylko ofert z IV kw. 2010 r. wobec czego trudno jest na razie wyciągać jakieś ogólne wnioski.
Chętni do wyjazdu za granicę mogą też skorzystać z bazy ofert sieci EURES (sieci publicznych służb zatrudnienia w UE, Norwegii, Islandii, Liechtensteinie i Szwajcarii). Tu zdecydowanie największą popularnością cieszą się... animatorzy kultury. Szczególnie w krajach typowo turystycznych, tj. Włoszech (203 oferty w IV kw. ub. r.), Cyprze i Grecji (135 ofert) czy Hiszpanii (50 ofert).
- Chodzi tu głównie o organizację czasu wolnego gościom hotelowym - tłumaczy Beata Chrościńska, doradca EURES z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Białymstoku. - Jest więc to oferta dla choreografów, tancerzy, hostess, instruktorów fitness, żeglarstwa, kajakarstwa, czy gry w tenisa.
Specjaliści wciąż w cenie
W Europie potrzebni są także robotnicy w rolnictwie (Wlk. Brytania, Holandia), w branży mięsnej: wykrawacz-rozbieracz (Wlk. Brytania, Szwecja), technicy elektronicy (Wlk. Brytania), monterzy instalacji sanitarnych i klimatyzacyjnych (Szwajcaria) oraz lekarze (Dania).
Tymczasem z prognoz wynika, że w latach 2010-2020 w UE poszukiwani będą specjaliści (ds. ekonomicznych, finansowych, rynku nieruchomości, prawnicy oraz informatycy czy fizycy). Już teraz trwa walka o zasoby wykwalifikowanej siły roboczej. - Zjawisko to nazywamy "brain drain" (ang. drenaż mózgów - przyp. red.) - potwierdza socjolog z UwB, Tadeusz Popławski i podaje przykład absolwentów białostockiego uniwersytetu medycznego kuszonych pracą za granicą. - Popyt na pracowników z Polski panuje też w gospodarce niemieckiej. Tamtejsze rolnictwo, aby przetrwać, potrzebuje ok. 287 tys. osób. Mieszkańcy naszego regionu są dla nich cenni, gdyż są pracowici, a ponieważ nie znają języków obcych, rzadko korzystają ze świadczeń socjalnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?