Praca w ZMK. Prokuratura przyjarzała się konkursom

- Powodem takiej decyzji jest brak dowodów dostatecznie potwierdzających podejrzenie popełnienia przestępstwa - mówi Marek Winnicki, szef tej prokuratury.

Prokuratura zajęła się sprawą po naszym artykule. Ujawniliśmy w nim anonimowy list, którego autorzy, jeszcze przed zakończeniem przyjmowania ofert, podali nazwiska trzech osób, które wygrały konkurs. Artykuł ukazał się, po tym jak ich podejrzenia się sprawdziły. Jedna ze wskazanych w liście osób wygrała konkurs, pomimo że miała jedynie średnie wykształcenie, podczas, gdy większość jej konkurentów mogła się pochwalić dyplomem wyższej uczelni.

Śledczy skupili się głównie na sprawdzeniu, czy wskazani kandydaci mogli wcześniej znać pytania z testu, który zdawali podczas rekrutacji.

- W wyniku postępowania ustalono, że pytania konkursowe opracowane zostały zbyt późno, by możliwe było ich przekazanie wskazanym osobom - tłumaczy Winnicki. - Testy były gotowe dopiero 1 sierpnia o godz. 10, niedługo przed tym, jak do ich rozwiązywania zasiedli kandydaci.

Prokurator dodał też, że trzy osoby, które wygrały konkurs, pracowały już w ZMK lub były tam na stażu - w przeciwieństwie do pozostałych. - Miały one wiedzę praktyczną, która była potrzebna do odpowiedzi na szczegółowe pytania zawarte w teście - tłumaczy. - Pozostałym osobom mogły one sprawiać trudności.

Wewnętrzną kontrolę w ZMK zarządził też Tadeusz Truskolaski, prezydent miasta. Protokół pokontrolny zawiera listę siedmiu drobnych nie-prawidłowości. Kontrolerzy stwierdzili m.in., że w trzech opisywanych konkursach przeprowadzenie w II etapie testu i rozmowy kwalifikacyjnej było niezgodne z regulaminem.