Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracuje, bo lubi młodzież

(jsz)
Danuta Bojczuk do uczniów podchodzi ze zrozumieniem
Danuta Bojczuk do uczniów podchodzi ze zrozumieniem
Nauczyciele, którzy narzekają, że klasy są liczne, nie wiedzą co mówią - śmieje się Danuta Bojczuk, dyrektor Zespołu Szkół Mechanicznych w Łapach.

- Kiedyś uczyłam klasę, w której było 40 uczniów. Danuta Bojczuk o zawodzie nauczyciela wie dużo. Niedługo minie 40 lat odkąd zaczęła pracować w szkole. Od 10 jest zaś dyrektorem łapskiego "mechaniaka", a wcześniej przez 20 lat była wicedyrektorem placówki. Stara się, żeby szkoła była nowoczesna, wprowadza nowinki. Jej dorobek docenił właśnie starosta białostocki przyznając nagrodę jubileuszową.

Każdemu da szansę

- Sama się dziwię, że spędziłam w szkole tyle lat. Nie myślałam, że tak długo to potrwa - żartuje.
Może to przez pogodę ducha i optymizm. A także dlatego, że po prostu lubi młodzież.

- To nieprawda, że dzisiejsza młodzież jest gorsza - uważa. - Wybryki zdarzały się i kiedyś, i teraz. Fakt, że dzisiejsi uczniowie mają inne problemy, są często zagubieni. Rodzice wyjeżdżają do pracy za granicą, a młody człowiek musi sobie radzić sam. Jedni dają radę, innym wychodzi to gorzej. Uważam jednak, że każdemu trzeba dać szansę.

Jest daleka od wyrzucania uczniów ze szkoły za przewinienia.
- To musiałoby być coś naprawdę poważnego - zastrzega. - Kieruję się zasadą, że szkoła jest od tego żeby uczyć, nie wyrzucać.

Taka postawa nie znaczy jednak, że pozwala uczniom na wszystko. Niejeden na jej widok prostuje się z respektem.

- Kiedy prowadziłam lekcje, raczej starałam się młodych trzymać w ryzach - wspomina. - Jakaś dyscyplina musi być. Inaczej nie da się prowadzić zajęć.

Danuta Bojczuk z zawodu jest inżynierem elektrykiem. Tuż po studiach pracowała w przemyśle, potem na budowie i wreszcie, 3 lata w upadłej już łapskiej cukrowni. Co sprawiło, że zaczęła uczyć w ZSMech.?
- Jakoś tak zawsze mnie do szkoły ciągnęło - tłumaczy. - Uczyłam przedmiotów zawodowych. Na początku lekcji nie było zbyt dużo, bo w szkole były tylko klasy mechaniczne. Z czasem jednak, kiedy wprowadzono zawody elektryczne, miałam więcej zajęć. Swego czasu miałam nawet laureata olimpiady technicznej.

Każdego można nauczyć

Tak długi staż pracy skłania do porównań - jaka szkoła była kilkadziesiąt lat temu, jaka jest teraz. Pod wieloma względami lepiej jest obecnie.

- Na pewno nie mieliśmy takich pomocy naukowych, jak teraz - wylicza. - Szkoły nie były tak nowoczesne. Teraz już niemal każda placówka jest wyremontowana, nowocześnie wyposażona. Duża w tym zasługa różnych funduszy unijnych. Poza tym, klasy były bardzo liczne. Chodziło do nich grubo ponad 30, a nawet i 40 uczniów.

A minusy?

- Kiedyś, jak człowiek zaczynał pracę w szkole wiedział, że będzie tam aż do emerytury - mówi. - Teraz nie ma już bezpieczeństwa zatrudnienia. Przez rok praca jest, później może jej nie być. Powodem tej sytuacji jest niż demograficzny.

Dzisiejsi uczniowie są też gorzej przygotowani do nauki w szkole średniej.
- Dawny system egzaminów wstępnych miał swoje plusy - zauważa Danuta Bojczuk. - Dostawał się ten, który zdał. Teraz często przychodzi do nas słaba młodzież. Z drugiej jednak strony, każdego można czegoś nauczyć. Nie można tylko z góry zakładać porażki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna