Sklep w którym pracuje od prawie dwóch dekad, to centrum zarządzania wsią. Tu jest codziennie, także tu trafiają podatki.
– Tutaj każdy przychodzi, ze mną się spotyka, tu też omawiamy sprawy. Jestem tutaj ciągle, każdy to wie. To chyba stało się oczywiste – mówi Lewczuk.
Pani sołtys stażem nie może się chwalić, ale osiągnięciami już tak.
– Sołtysem jestem od roku, ale przez ten czas we wsi zrobiono więcej niż przez ostanie 20 lat – opowiada. – Zostałam sołtysem, bo ludzie tak chcieli. Dużo osób przychodziło do sklepu, w którym pracuję, wiedzieli, że będą mieć dobrze, że wszystko potrafię załatwić – dodaje.
Tłumaczy, że od dziecka mieszka w Przybyszynie, tu każdy ja zna i wie na ile ją stać.
Wieś stoi za nią murem
– Mieszkańcy zgłosili moją kandydaturę i prosili mnie, żebym wystartowała w wyborach na sołtysa – opowiada zdobywczyni 4. miejsca w plebiscycie „Sołtys roku 2017”.
Pani sołtys ocenia, że wcześniej za mało się działo we wsi. Gdy przejęła rządy kobiecą ręką, życie we wsi „ruszyło”. Jest lepiej. Już widać zmiany, a pani Dorota zapowiada, że będą większe.
– Wcześniej, przez 20 lat, był zrobiony tylko jeden kawałek asfaltu – mówi Lewczuk. – Był też problem z wiejską remizą.
Z jej z opinia zgadzają się mieszkańcy wsi.
Pierwszy raz kobieta stanęła na czele wsi
– Nigdy we wsi nie było kobiety sołtysa, mieszkańcy zaryzykowali i powierzyli mnie tę funkcję – wyjawia.
Nie bała się tego, bo wiedziała, że sobie poradzi. Motywacja rosła z każdym miesiącem.
– Gdyby zapytać we wsi, kto wie wszystko, komu trzeba pomóc, każdy odpowie: Idzie pan do Lewczukowej. Ona powie, co komu potrzeba. To dobra kobieta – oceniają mieszkańcy.
Obecnie wieś Przybyszyn liczy 74 domy. Każdy z nich pełen innych historii i potrzeb.
– Sołtysowa to ogarnia – mówi z uśmiechem pan, który czekał cierpliwie w miejscu pracy „prezydentowej wsi”.
Jedni mówią, że pani sołtys wywalczy zawsze co chce, a inni, że nawet więcej.
– Wywalczam na sesji, to co trzeba zrobić, jeżdżę i sama pilnuję. Mobilizuję innych do pracy, mówię co mają robić – podkreśla pani Dorota. – Ja nie robię zebrań. Mieszkańcy przychodzą i mówią czego potrzebują. I tak udaje się wspólnie osiągnąć to, co chcemy – mówi sołtys.
Co roku cała okolica bawi się wspólnie na parafialnym festynie. Środki są przeznaczone na remont kościoła .
– Ludzie widzą, ile robię – To mój czas zmian – podsumowuje Dorota Lewczuk.
Bartosz J. Klepacki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?