Konflikt pomiędzy Stanisławem Bartnikiem, prezesem stowarzyszenia "Nasze Osiedle" a władzami "Słonecznego Stoku" ma już swoją długą historię. Teraz jeszcze bardziej się zaostrzył, bo prezesi spółdzielni znaleźli pretekst, by donieść na krnąbrnego mieszkańca do policji. A wszystko dlatego, że rozklejał plakaty informujące o konferencji niewygodnej dla prezesów spółdzielni, bo dotyczącej uwłaszczenia mieszkań.
Spotkanie odbyło się w minioną sobotę w Pałacu Branickich. Zainteresowało się nim kilkuset białostoczan. Ale sprawa będzie mieć dalszy ciąg: - W poniedziałek moja żona odebrała wezwanie na policję, gdzie mam zeznawać w charakterze podejrzanego. Dotyczy to dewastacji mienia. Nie byłem jeszcze na policji, ale z tego, co wiem, to skarga była od prezesa spółdzielni - mówi Stanisław Bartnik.
Choć policja nie chce udzielać informacji na ten temat, zasłaniając się tajemnicą śledztwa, nam udało się ustalić, że doniesienie złożył prezes "Słonecznego Stoku" Jerzy Cywoniuk, który w rozmowie z nami stwierdził, że S. Bartnik porozklejał plakaty informacyjne w klatkach na całym osiedlu bez zgody władz spółdzielni. Powinien więc być ścigany, tak jak wszystkie osoby postępujące w ten sposób.
- Przyznaję, że porozklejaliśmy plakaty, ale ta sprawa dotyczy przecież spółdzielców, więc nie rozumiem, dlaczego traktowane to jest jako jakieś przestępstwo - mówi Stanisław Bartnik.
Prezes stowarzyszenia "Nasze Osiedle" uważa, że przyczyny takiego postępowania są inne: - Prezesów drażni to, że prowadzę akcję informacyjną. Obawiają się, że niektóre bloki mogą odłączyć się od spółdzielni. A to nie byłoby im na rękę - mówi Stanisław Bartnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?