Edmund Borawski, prezes grajewskiego Mlekpolu twierdzi, że przyszedł już czas, by poważnie myśleć o połączeniu największych spółdzielni. Tak właśnie dzieje się na rynku europejskim - łączą się firmy mocne, a nie zagrożone upadkiem.
Dariusz Sapiński, prezes Mlekovity nie mówi nie.
- Jeśli Mlekpol wyjdzie z taką propozycją, to możemy rozmawiać. Ale to Mlekovita musiałaby być spółdzielnią przyłączającą, a Mlekpol przyłączaną.
Edmund Borawski, oczywiście, widzi to inaczej. Jego zdaniem, powinno to być połączenie partnerskie.
Jak mówi, trzeba byłoby opracować nowy statut, stworzyć nowe struktury.
A kto zarządzałby firmą?
- O tym zdecydowałby samorząd, czyli rolnicy - mówi prezes Mlekpolu. I to właśnie od nich powinna wyjść inicjatywa łączenia spółdzielni, a nie od zarządów.
Jak zauważa, wprawdzie przy dotychczasowych fuzjach inicjatywa wychodziła od prezesów, ale były to inne sytuacje. Zakłady, które chciały się łączyć z Mlekpolem, najczęściej były w złej sytuacji finansowej.
Eksperci z branży mleczarskiej - czy to Jadwiga Seremak-Bulge z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, czy Waldemar Broś, wiceprezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich są zgodni, że połączenie dwóch największych w Polsce mleczarni miałoby same plusy. Spółdzielnia taka mogłaby obniżyć koszty produkcji, miałaby silniejszą pozycję rynkową i łatwiej byłoby jej negocjować korzystniejsze ceny z hipermarketami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?