Oskarżonych w tej sprawie jest aż 11 funkcjonariuszy straży miejskiej w Białymstoku. Według prokuratury, mieli wystawiać mandaty za wykroczenia drogowe osobom, które ich nie popełniły. Wczoraj przed sądem rozpoczęło się przesłuchania świadków.
Emocje sięgały zenitu. Do tego stopnia, że podczas zadawania pytań, zeznająca Aneta A. straciła przytomność. Upadła wraz z pulpitem dla świadków. Na szczęście nic się jej nie stało i po chwili mogła dalej zeznawać.
- Były mąż Tomasz był tuż przed wyjazdem do Anglii - opowiadała wcześniej 31-latka. - Miał pracować tam jako kierowca autobusu. Nie mógł dostać mandatu, ani kolejnych punktów karnych. To przekreśliłoby wyjazd, a zależało nam na tym. Mieliśmy skredytowane mieszkanie, małe dziecko, ja nie pracowałam.
Mówiła o wydarzeniach z 2006 r., kiedy to do jej męża przyszło wezwanie od straży miejskiej. Było związane z przekroczeniem przez niego prędkości, którą zarejestrował fotoradar. Do siedziby straży pojechali oboje.
- Odniosłam wrażenie, że mąż i ten strażnik się znali. Może dlatego, że pracowali w jednym budynku. Panowie tak się dogadali, że Tomasz nie dostał mandatu, ani punktów, a na mnie zostało wypisanie tylko pouczenie. To była inicjatywa męża - kontynuowała zeznania Aneta A.
I właśnie o to oskarżeni są strażnicy miejscy. Według prokuratury, odstępowali od ukarania prawdziwych sprawców wykroczeń drogowych zarejestrowanych przez fotoradar. Karane były za to kobiety - matki, koleżanki, żony sprawców, które nie miały jeszcze punktów karnych.
Jutro sąd będzie kontynuował przesłuchania. Oskarżonym grozi nawet 10 lat więzienia.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?