Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Robert Flisiak: Jeśli miesięcznie będzie szczepić się 1,5 mln osób, to do lata może być po pandemii

Izolda Hukałowicz
Izolda Hukałowicz
Prof. Robert Flisiak podczas przyjęcia pierwszej dawki szczepionki na Covid-19.
Prof. Robert Flisiak podczas przyjęcia pierwszej dawki szczepionki na Covid-19. Wojciech Wojtkielewicz
Szczepienia przeciw Sars-CoV-2 ruszyły 27 grudnia. Na pierwszy ogień poszli pracownicy służby zdrowia. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym tzw. pracownikiem 0 był prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Zapytaliśmy go m.in. o to, jak czuje się po szczepieniu, dlaczego warto się szczepić i co sądzi o zachętach dla osób zaszczepionych.

Był Pan jedną z pierwszych zaszczepionych osób z sektora służby zdrowia. Czy odczuwał Pan stres i obawę?

Nie, nie czułem stresu. Jedynie stresujące mogło być to, że w punkcie szczepień był tłum ludzi i wszystko odbywało się w blasku fleszy. Ale w związku z tym, że jestem już do tego przyzwyczajony, to wielkiego stresu nie było.

Jak się Pan czuł po szczepieniu?

Czułem się bardzo dobrze. Jedynie w momencie podania szczepionki odczułem ból ramienia, ale następnego dnia był on już słabszy. Był to ból, który pojawiał się dopiero po uciśnięciu. Żadnej gorączki i innych objawów nie miałem.

Czy każdy musi odczekać po szczepieniu 15 minut? Czy to wystarczający okres?

Tak, trzeba odczekać minimum 15 minut. Więcej nie trzeba. Jeśli coś ma się zdarzyć, to się zdarzy w tym czasie.

Kiedy przyjmie Pan kolejną dawkę?

Drugą dawkę mam przyjąć 17 stycznia.

Dlaczego warto się zaszczepić?

Warto się zaszczepić przede wszystkim po to, aby wrócić do normalności. Także po to, aby uchronić życie tych, których szanujemy - osoby starsze, bo to one najczęściej umierają. I jeśli chcemy to powstrzymać, to powinniśmy się zaszczepić. Przypomnę, że w listopadzie zmarło 20 tys. osób. To tyle, co średniej wielkości miasto.

Ilu Polaków musi się zaszczepić, abyśmy osiągnęli odporność populacyjną?

Uzyskanie odporności populacyjnej to suma tych, którzy przechorują COVID-19 i tych, którzy się zaszczepią. Im więcej osób się zaszczepi, tym mniej będzie musiało przechorować i umrze do czasu uzyskania odporności populacyjnej. Jeśli będzie się szczepiło ok. 1,5 mln osób miesięcznie, to jest duże prawdopodobieństwo, że do lata będzie po epidemii. I im szybciej się zaszczepimy, tym szybciej to się stanie.

Czy szczepionka jest bezpieczna? Ile według Pana może trwać odporność na koronawirusa po zaszczepieniu?

Jest to najbezpieczniejsza szczepionka, jaką do tej pory ludzkość stworzyła. Co do odporności, to tego na razie nie wiemy, ale modelowanie matematyczne wskazuje na to, że mogą to być 2 lata. Ale pamiętajmy, że poza odpornością humoralną, warunkowaną przez przeciwciała, istnieje jeszcze odporność komórkowa. I nawet jeśli ta odporność będzie słabła, to uchroni nas od ciężkiego przebiegu choroby. Faktyczną odporność populacyjną poznamy za rok.

Jak działa taka szczepionka? Czy jej zadaniem jest wzbudzenie przeciwciał?

Nie tylko. Taka szczepionka pobudza cały układ immunologiczny, bo też odporność komórkową, która momentami wydaje się nawet ważniejsza.

Czy osoby, które przeszły COVID-19 i mają przeciwciała, mogą się zaszczepić?

Tak, oczywiście. W moim zespole jest kilka osób, które już to zrobiły.

Jak przekonałby Pan tych, którzy mówią, że szczepionka jest niebezpieczna?

Przede wszystkim staram się tłumaczyć, że to najbezpieczniejsza szczepionka, jaka kiedykolwiek została stworzona. Natomiast, to, co głoszą antyszczepionkowcy to bełkot naukowy, który został obalony przez tych, którzy faktycznie znają się na genetyce i immunologii. Nauka w badaniach klinicznych udowodniła bezpieczeństwo i skuteczność szczepionki, natomiast ci, którzy mówią, że jest ona niebezpieczna, nie opublikowali żadnych badań na poparcie swoich tez. To są wymysły chorego umysłu.

A jak przekonałby tych, którzy po prostu boją się zaszczepić, bo np. chorują na inne schorzenia przewlekłe?

Powiedziałbym takim osobom, że one przede wszystkim powinny się zaszczepić, bo są w grupie ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19.

Stosunkowo niewiele osób z sektora służby zdrowia zgłosiło chęć zaszczepienia. Dlaczego? Skąd obawy u tych, którzy potencjalnie powinni mieć największą wiedzę o dobroczynności szczepień?

Myślę, że ta opinia opiera się w dużej mierze na sondażach z początku grudnia, natomiast obserwuję, że teraz w naszym punkcie szczepień mamy bardzo duży tłok. Ci, którzy się nie szczepią, mówią, że chcą odczekać, bo mają jeszcze przeciwciała. Planują zaszczepić się później, aby uzupełnić odporność. Oczywiście, że są też pojedyncze osoby zdeklarowane, że się nie zaszczepią, ale to jednostki. Należy pamiętać, że są też pracownicy służby zdrowia tacy jak kobiety w ciąży, czy też osoby mające uczulenia i one jeszcze wahają się.

W statystykach obserwowaliśmy spadek liczby zakażonych. Czy dostrzega Pan, że na oddziale zakaźnym jest luźniej?

Z tymi statystykami poczekałbym do połowy stycznia. Zobaczymy, jak wtedy będzie wyglądała tendencja, bo już dziś obserwujemy wzrost zakażeń. Z resztą to, co podają statystyki nie odzwierciedla rzeczywistości. Jeśli mamy dziś 12 tys. zakażeń, to de facto jest ich dobrych kilka razy więcej. Natomiast, co do obłożenia łóżek, to w Święta mieliśmy stuprocentowe obłożenie. W tej chwili liczba chorych na oddziale spada, zredukowała się do 70 procent, ale zobaczymy, jak będzie po Nowym Roku.

Co sądzi Pan o systemie zachęt, ulg dla zaszczepionych oraz ewentualnych kar dla tych, którzy tego nie zrobią, choć nie mają przeciwwskazań?

System zachęt ma polegać po prostu na tym, co wolno robić wtedy, kiedy mamy odporność na daną chwilę. Być może latem będzie można zastanowić się nad wprowadzeniem jakichś zachęt dodatkowych, bo gdy spadnie liczba zachorowań, to prawdopodobnie spadnie też zainteresowanie szczepionkami. Nie uważam też, że karanie jest dobrym sposobem, bo może jedynie wzbudzać społeczny bunt.

Skończył się rok 2020, który upłynął pod znakiem pandemii. Z jakim nastawieniem wchodzi Pan w kolejny rok?

Wchodzę w nowy rok z dużym optymizmem. Trudno sobie wyobrazić, aby 2021 rok był pod względem funkcjonowania opieki zdrowotnej gorszy od mijającego.

Robert Jerzy Flisiak – polski lekarz, nauczyciel akademicki, profesor nauk medycznych, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, Prezes Central European Hepatologic Collaboration, Przewodniczący Polskiej Grupy Ekspertów HBV, Prezes Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego (2013–2016).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna