Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Projekt Nasza Pamięć upamiętnia ofiary zbrodni sprzed 73 lat dokonanej przez oddział Romualda Rajsa ps. Bury [ZDJĘCIA]

Andrzej Zdanowicz
Andrzej Zdanowicz
Ofiary krwawego rajdu upamiętniono w Zaleszanach, Zaniach, Szpakach oraz w Bielsku Podlaskim. W Zaleszanach i Bielsku można było obejrzeć wystawę "Nasza pamięć"
Ofiary krwawego rajdu upamiętniono w Zaleszanach, Zaniach, Szpakach oraz w Bielsku Podlaskim. W Zaleszanach i Bielsku można było obejrzeć wystawę "Nasza pamięć" BAK/AZDA
Białoruskie Towarzystwo Historyczne i Fundacja kamunikat.org realizują projekt Nasza Pamięć, który ma uchronić od zapomnienia wspomnienia świadków krwawych pacyfikacji oraz miejsc pamięci - nagrobków i pomników - przypominających i tej zbrodni. 73 lata temu, na przełomie stycznia i lutego 1946 r. oddział Romualda Rajsa ps. Bury urządził krwawy rajd po prawosławnych wioskach, leżących na terenie dzisiejszych powiatów bielskiego i hajnowskiego.

We wtorek 29 stycznia rozpoczęły się obchody tej tragicznej rocznicy. W Zaleszanach (gm. Kleszczele) przed krzyżami ustawionymi na pamiątkę krwawych wydarzeń z 1946 roku odbyło się nabożeństwo.

Ginęły dzieci. Nawet te w łonie matki

Krzyże stoją na posesji, gdzie znajdował się dom, w którym żołnierze Rajsa zamknęli mieszkańców wsi i podpalili. W środku były także kobiety i dzieci. Ludziom udało się wydostać i uciec. Żołnierz, widzący uciekających , zlitował się i mimo rozkazu Burego strzelał w powietrze.

Śmierci nie uniknęli jednak ci, którzy przed partyzantami schronili się w swoich domach. Żołnierze bowiem podpalili całą wieś, a uciekających od płomieni zabijali. Od kul i w płonących budynkach zginęło 16 osób.

- Najmłodsze dziecko zabite w Zaleszanach miało zaledwie 7 dni. Było też takie, które zginęło w łonie matki - podkreślał we wtorek Aleksander Sielicki, burmistrz Kleszczel.

Nasza pamięć przypomina o krwi niewinnych

Przy okazji uroczystości na płocie okalającym posesję można było po raz pierwszy zobaczyć wystawę „Nasza pamięć”, przygotowaną przez Białoruskie Towarzystwo Historyczne i Fundację Kamunikat.org. Na planszach zamieszczono zdjęcia osób pamiętających krwawe wydarzenia z 1946 r., archiwalne fotografie z zasobów Instytutu Pamięci Narodowej oraz zdjęcia miejsc związanych z tymi wydarzeniami m.in. nagrobków osób zamordowanych i pomników upamiętniających ofiary.

Wystawa jest zwieńczeniem badań, które polegały na zbieraniu wspomnień oraz katalogowaniu miejsc pamięci związanych z krwawym rajdem Burego po białoruskich wsiach w całym regionie.

Inicjatorami akcji byli dziennikarz radiowy i działacz białoruski Jarosław Iwaniuk oraz historyk z UwB prof. Oleg Łatyszonek. W prace zaangażowali się także: reżyser Jerzy Kalina, dziennikarka zajmująca się tematyką mniejszości białoruskiej - Walentyna Łojewska, a także małżeństwo archeologów dr Małgorzata i prof. Maciej Karczewscy. Naukowcy zadbali, by zebrane wspomnienia i odkryte miejsca zostały szczegółowo opisane i stanowiły cenne źródło wiedzy historycznej.

Przebadano i skatalogowano wszystkie odnalezione na Podlasiu groby, pomniki i miejsca związane z mordami, jakich oddział kpt. Romualda Rajsa dokonał w Zaleszanach, Końcowiźnie, Puchałach Starych, Szpakach, Zaniach.

- Wszystkie nagrobki, krzyże, pomniki zostały dokładnie zmierzone, sfotografowane i opisane. Wykorzystywano przy tym m.in. technologie GPS - mówi Iwaniuk.

Podczas badań ekipa dokonała licznych odkryć i natknęła się na kilka ciekawostek historycznych. Zmierzono i opisano m.in. fundamenty budynku, w którym podkomendni Burego próbowali spalić mieszkańców Zaleszan. - Okazało się, że fundamenty, które dziś są widoczne w tym miejscu, to nie są fundamenty tego spalonego domu - zastrzega Iwaniuk. - Po wojnie zbudowano tu nowy budynek, który także nie przetrwał do dziś, ale jego fundamenty postawiono na fundamentach domu podpalonego przez żołnierzy Burego.

Zginęła, bo nie dała się zgwałcić. Jej grób był zapomniany

To nie jedyne odkrycie.

- Znaleźliśmy m.in. grób 18-letniej dziewczyny, która została zastrzelona podczas pacyfikacji Zań - opowiada Iwaniuk. - Mieszkańcy wsi o jej grobie już nie pamiętali, rodziny dotychczas nie znaleźliśmy. Grób był zapomniany. Nagrobek leżał przewrócony napisami do ziemi. Wystarczyło go podnieść, by przeczytać, kto tu spoczywa.

A chodzi o grób Marii Pietruczuk, która zginęła w wieku 18 lat. Partyzanci zastrzelili ją, bo stawiała opór, gdy próbowali ją zgwałcić. Okoliczności jej śmierci opisał prokurator IPN prowadzący śledztwo dotyczące pacyfikacji wsi. „W jednym z domów dokonano gwałtu na kobiecie (zeznanie k. 1939 ). Wymieniona poddała się napastnikom, gdyż wcześniej Maria Pietruczuk (18 lat), która stawiała opór napastnikom, została postrzelona w okolicy klatki piersiowej i pleców. Zmarła w wyniku odniesionych ran w dniu 6.02.1946 r. w szpitalu w Bielsku“ - czytamy w podsumowaniu śledztwa, opublikowanym na stronie białostockiego IPN.

- Tym grobem od lat nikt się nie zajmuje - ubolewa Iwaniuk. - Chcielibyśmy go odnowić, tylko musimy jeszcze dopełnić formalności: spytać o zgodę administratora cmentarza, a jeśli się uda, skontaktować z rodziną.

Badacze często mieli problem ze znalezieniem grobów zamordowanych. - Na kilku grobach wpisywano inne daty śmierci, a na jednym podano nawet inne nazwisko - mówi Iwaniuk. - To od miejscowych można się było często dowiedzieć, że w danym grobie spoczywa inna osoba, niż mówi nazwisko na nagrobku.

Zapewne więc, gdyby nie projekt „Nasza pamięć”, wraz ze śmiercią osób znających te tajemnice, takie informacje by przepadły. Podobnie jak ta o miejscu pochówku 18-letniej Marii Pietruczuk.

Po pacyfikacjach dokonanych przez Burego świadkowie często bali się o nich mówić. Do dziś wiele osób opowiadających o tamtych zdarzeniach prosi o anonimowość.

- Moja wnuczka pracuje w jednym z urzędów w Białymstoku. Nie chcę, by miała przez to problemy - usłyszeliśmy podczas ubiegłorocznych uroczystości upamiętniających ofiary oddziału Burego od jednej ze starszych pań, która opowiedziała nam, jak wyglądało przybycie partyzantów do wsi. Przyznała, że do śmierci będzie miała przed oczami tamte chwile, pełne strachu i krwi.

Ale uczestnicy projektu „Nasza pamięć” już od dziesięcioleci starają się, by krew niewinnych mieszkańców została zachowana w pamięci i w historii. Projekt ten jest kontynuacją tych działań. Na jednej z plansz wystawy czytamy wspomnienia Luby Kordziukiewicz z Zań: „Mój tata zabrał czteroletniego synka siostry z płonącego domu. Schował się z nim w okopie niedaleko wsi. Ale ten chłopczyk płakał. Oni go usłyszeli i zaczęli strzelać. Zabili go na rękach mojego ojca”.

Czytaj też: Plakaty z Burym zachęcają do udziału w marszu

Chcą, by miejsca pamięci były chronione
- Zebrane materiały chcemy przekazać Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków - zapowiada Iwaniuk. - Dzięki temu odnalezione przez nas groby, pomniki i miejsca pamięci zyskają ochronę konserwatorską.

- Chcemy też wydać publikację, w której znajdą się zebrane wspomnienia świadków - dodaje prof. Oleg Łatyszonek. - Moim marzeniem jest też ustawienie w miejscach pamięci pomników i tablic z białoruskimi opisami.

Pomysłodawcy projektu podkreślają, że ich głównym celem jest ratowanie pamięci o ofiarach:

- Ratowanie naszej pamięci, pamięci podlaskich Białorusinów, wyznawców prawosławia - zaznacza Iwaniuk. - Obecnie mamy taką politykę historyczną, jaką mamy. Nie chcemy z nią walczyć, a po prostu robimy swoje. Ratujemy od zapomnienia fakty o tych zdarzeniach. Świadków tych zdarzeń jest już coraz mniej. Wraz z nimi umiera nasza pamięć, a na to nie możemy się zgodzić.

- Czy naród polski wyniósł naukę z tego , co stało się podczas II wojny światowej? Uważam, że nie - mówił podczas modlitw w Zaleszanach ksiądz mitrat Mikołaj Kiełbaszewski.

31 stycznia wystawę można było obejrzeć także w Bielsku Podlaskim, przy okazji uroczystości upamiętniających pochowanych na tutejszym cmentarzu furmanów, zabitych w Puchałach Starych. Wystawa zorganizowana w ramach projektu Nasza Pamięć ma odwiedzić także Hajnówkę i Białystok. W Hajnówce wystawę będzie można obejrzeć 23 lutego w godz. 10-13 przy pomniku ofiar wojen i represji na Skwerze Dymitra Wasilewskiego, przy ul. Zina. (Wystawa i akcja "Wiecznaja Pamiat" organizowane są w dniu, kiedy ulicami Hajnówki przejdzie IV Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Wystawa jednak nie jest ustawiona na trasie marszu i kończy się przed jego rozpoczęciem.

- To jeszcze nie ustalone, ale możliwe, że stałe miejsce znajdzie ona w Zaleszanach - zaznaczał Iwaniuk. - To tu zaczął się krwawy rajd oddziału Burego.

Projekt „Nasza Pamięć” można wesprzeć wpłatami na konto: Białoruskie Towarzystwo Historyczne, nr 70 1240 5211 1111 0000 4930 2882 z dopiskiem „Nasza Pamięć”

Czytaj też: Sąd wydał zgode na Marsz Pamiecie Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce

Krwawy rajd Burego

29 stycznia 1946 r. oddział Romualda Rajsa wkroczył do Zaleszan. Mieszkańców wsi - pod pozorem zebrania - zwołano do domu rodziny Sacharczuków. Gdy ludzie byli już w środku, Rajs krzyknął: „Wszyscy zginiecie!”. Zaryglowano drzwi i budynek podpalono. Jednak ludziom udało się wyważyć drzwi i uciec. W Zaleszanach zginęło jednak 16 innych osób. Byli to ci, którzy nie poszli na zebranie. Zginęli od kul lub w podpalonych domach.

Z Zaleszan oddział Burego udał się do wsi Końcowizna. Tu nastąpiła częściowa wymiana furmanów, którzy zapewniali transport dla oddziału. 31 stycznia oddział zatrzymał się we wsi Puchały Stare.

„Po zwolnieniu kilku furmanów deklarujących polskie pochodzenie, pozostałych pozbawiono życia. Zostali oni wyprowadzeni z domu, gdzie byli przetrzymywani, do pobliskiego lasu w kilku grupach i tam rozstrzelani. (...) Zwłoki zabitych pochowano w wykopach po ziemiankach z czasu wojny, które lekko przysypano i przykryto gałęziami drzew. Zginęło wówczas 30 osób. Najstarszy spośród nich miał 56 lat , najmłodszy 17 lat“ - czytamy w podsumowaniu śledztwa IPN.

1 lutego Bury podzielił oddział na trzy plutony. Ich dowódcom nakazał zniszczenie po jednej wsi: Końcowizna, Szpaki i Zanie. Pierwszy pluton pod dowództwem „Wiarusa” wyruszył do wsi Szpaki, drugi pluton pod dowództwem „Bitnego” udał się do Zań, natomiast trzeci - pod dowództwem „Leszka” - do Końcowizny.

„W Szpakach śmierć od kul lub w płomieniach oraz od odniesionych od tego ran poniosło 7 osób” - ustalił prokurator IPN. Według ustaleń prokuratora, w Zaniach „nie podkładano ognia pod domy należące do osób wyznania katolickiego, jak też nie podpalano zabudowań tych prawosławnych, którzy zamieszkiwali w bezpośrednim pobliżu gospodarstw, należących do rodzin katolickich (według zeznań świadków wówczas w Zaniach mieszkały 4 rodziny katolickie). Mieszkańców, którzy usiłowali wydostać się z płonących domów zapędzano z powrotem lub strzelano do ludzi wybiegających z palących się budynków i próbujących uciec ze wsi. Przed oddaniem strzałów niektórych mieszkańców pytano o narodowość i wyznanie. W oparciu o dokumenty i zeznania świadków przesłuchanych w sprawie, należy przyjąć, że podczas pacyfikacji wsi zginęły 24 osoby. Nadto rany postrzałowe odniosło 8 mieszkańców. - czytamy w ustaleniach IPN.

Mieszkańcy Końcowizny, widząc partyzantów podpalających wieś, uciekli i nikt nie zginął. W sumie oddział Romualda Rajsa doprowadził do śmierci 79 osób, obywateli polskich wyznania prawosławnego.

„Nie kwestionując idei walki o niepodległość Polski prowadzonej przez organizacje sprzeciwiające się narzuconej władzy, do których należy zaliczyć Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, należy stanowczo stwierdzić, iż zabójstwa furmanów i pacyfikacje wsi w styczniu i lutym 1946 r. nie można utożsamiać z walką o niepodległy byt państwa, gdyż nosi znamiona ludobójstwa“ - stwierdził w podsumowaniu prokurator IPN. Nie miał wątpliwości, że ofiary zginęły z powodu swego wyznania i narodowości. Zabici byli podlaskimi Białorusinami, ale przede wszystkim obywatelami Polski. Śledztwo w tej sprawie zostało jednak umorzone. Rajs został skazany i stracony w 1949 roku wyrokiem sądu wojskowego.

W 1995 roku sąd unieważnił wyrok śmierci na Romualda Rajsa, uzasadniając, że „walczył o niepodległy byt państwa polskiego”, a wydając rozkazy dotyczące m.in. pacyfikacji białoruskich wsi, działał w stanie wyższej konieczności, zmuszającym do podejmowania działań nie zawsze jednoznacznych etycznie.”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na hajnowka.naszemiasto.pl Nasze Miasto