Organy ścigania sprawdzają bowiem, czy stowarzyszenie prowadzące szkoły i przedszkole z litewskim językiem nauczania nie chciało wyłudzić dotacji.
- Nie obawiamy się wyników śledztwa, ale źle czujemy się z tym, że do szkoły przychodzą policjanci, zabezpieczają dokumenty - dodaje dyrektor. - Poza tym pewne dane musimy przygotować, co zajmuje czas i dezorganizuje pracę. Np. ostatnio robiliśmy spis dzieci z ostatnich 11 lat, z datami urodzenia, miejscami zamieszkania i danymi rodziców.
Prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające po anonimowym zawiadomieniu, że Litwini próbują wyłudzić pieniądze. Dzieci w zespole szkół było jakoby mniej niż wykazywano w sprawozdaniach.
- Doniesienie dotyczy tylko przedszkola - precyzuje prowadząca postępowanie wyjaśniające prokurator Aneta Górnicka-Piskorska z augustowskiej prokuratury.
Zobacz także: Litwini chcą w sądzie odzyskać dług od miasta
Sprawa może mieć związek ze sporem w radzie miejskiej Sejn. Ponad rok temu Regionalna Izba Obrachunkowa w Białymstoku stwierdziła, że władze miasta źle obliczały dotację dla stowarzyszenia, prowadzącego zespół szkół z litewskim językiem nauczania. Samorząd winny jest mu, wraz z odsetkami karnymi, około 2 mln zł. Potwierdził to audyt wykonany na zlecenie burmistrza. Ale stowarzyszenie do tej pory nie dostało ani złotówki. Przeciw rozliczeniu się jest bowiem większość radnych, która uważa, że litewska szkoła i tak ma dobrze wyposażony budynek, a ponadto dostaje pieniądze od rządu Litwy. Miejskie szkoły wymagają zaś doinwestowania.
- Złodziejem nigdy nie byłem i nie zamierzam tuczyć się na cudzym - ripostuje burmistrz Arkadiusz Nowalski, który próbuje porozumieć się z Litwinami. Twierdzi, że ci są skłonni zrezygnować z odsetek karnych, bo rozumieją trudną sytuację miasta.
- Resztę pieniędzy moglibyśmy spłacić w kilku transzach - uważa Nowalski.
Zobacz także: Litwini w Polsce boją się skutków reformy edukacji
Pierwszą ratę zaplanował w ubiegłorocznym budżecie, ale rada go nie przyjęła. Litwini pozwali więc miasto do sądu. Później ktoś zawiadomił prokuraturę o próbie wyłudzenia. Vaicekauskas zapewnia, że to bzdura.
- Nie chcemy cudzych pieniędzy, a tylko to, co nam się należy - mówi.
Jutro sejneński sąd będzie rozpatrywał pozew Litwinów przeciw miastu.
- W sytuacji, gdy sprawę bada prokuratura, najlepiej byłoby zaczekać na jej ustalenia - uważa dyrektor. - Będziemy wnioskować o zawieszenie postępowania.
Dodaje, że w związku z brakiem dobrej woli ze strony radnych i „nagonką” jest coraz mniej skłonny do rezygnacji z odsetek karnych od należnej dotacji. To zaś oznacza, że miasto musiałoby wydać ponad pół miliona zł więcej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?